Biegam, piekę, gotuje, śpię po 4 godziny - pełen serwis. Na przekór zjem kanapkę. Albo dwie.I pójdę do pracy głodna.
To jest bunt zagorzałego śniadaniowca.
Zjedzone dopiero w pracy: 2 kanapki z chleba pełnoziarnistego (z krojonego ziarna żyta) z mieszanką sałat, jajkiem i suszona cebulką oraz z białym serkiem i domowym dżemem brzoskwiniowym. Miałam ochotę na szczypiorek ale i bez szczypioru się spóźniłam.
***
Przyjemnie biega się o północy w deszczu.
O północy chyba nie miałabym siły już biegać... Aczkolwiek to na pewno wspaniałe, w noc, w ciemność, w deszcz. Melancholijne biegi - tak to bym nazwała.
OdpowiedzUsuńWczoraj wieczorem jadłam kanapki, a bardzo, bardzo dawno ich nie jadłam. No i jak wczoraj dopiero zjadłam to były nieziemsko dobre, jak nigdy wcześniej, gdy jadłam je częściej, a na dodatek Ty dzisiaj wyskakujesz tu ze swoimi - i mam znowu ochotę na zdrową, pożywną kanapkę. Ale, że Ci się te kanapki nie rozwaliły jak szłaś do pracy, takie naładowane pysznościami :) No chyba, że niosłaś je na talerzu? W sumie nie zdziwiłabym się, skoro mówiłaś, że masz 2-3 minuty do pracy.
Mamy w pracy kuchnie :) przygotowuje jedzenie w pracy.
UsuńCzasami przeglądając blogi odnoszę wrażenie, że co niektóre panicznie boja się zwykłych kanapek, a broń boże ze zwykłego chleba pszennego (!) lub nawet mieszanego (co za absurd, aż sama uśmiechnęłam się do siebie), niewinne pieczywo... Panuje urocze przeświadczenie- zjem jedną, okej, ale 3 lub 4- NIE! PRZECIEŻ JA PRZYTYJĘ! A CO DOPIERO TOSTY! NIGDY WIĘCEJ TOSTÓW Z SEREM! W końcu taka dziewuszka po biciu się z myślami, potulnie idzie do kuchni i gotuje owsiankę (nie, nie biję tutaj do Ciebie droga Elin) doda jakże zdrowe masło orzechowe i banana, uspokoi sumienie, byle nie te mordercze kanapki ...
UsuńJa jem akurat zarówno pszenny chleb, a ser to w ilościach hurtowych, więc ze mnie akurat kiepski adresat komentarza. Kanapki jem codziennie w pracy i prawda jest taka, że ser jest zwykle ich podsatwą (w pracy racze się
Usuńnie ma czasu an jakies pasty kanapkowe i inne takie) Ale prawa jest taka, ze pszenny biały chleb mało kiedy mi smakuje (po prostu jest w nim mniej smaku chleba). Na Kujawach jest dobry biały chleb i rogale z pszennej mąki. Jak się do niego dorwę to jem pół bochenka na raz. Ale w Krakowie większość białych chlebów smakuje jak karton. Ten pełnoziarnisty jem rzadko i tylko jak mam na niego ochotę i stanowczo nie nazwała bym go chlebem na odchudzanie - wręcz chyba takim na utycie. 3 kromki mają jakieś 600 kcal jak nie więcej z tego co pamiętam. Dwie to prawie tabliczka czekolady (dwie bez sera).
A może tutaj chodzi o urozmaicenie swojego jadłospisu? Z resztą każdy na blogu widzi tylko zdjęcia pierwszego posiłku-śniadania, więc skąd takie domysły? Kanapki zazwyczaj je się w szkołach/ na uczelniach albo serwuje na kolację. Poza tym blogi często są prowadzone 'przez krótki okres', a wtedy każdy chce wypróbować nowo poznane przepisy i nie ma tam miejsca (póki co)na kanapkę z pszennego pieczywa z serem (która swoją drogą jest bardzo smaczna). Nie wiem do czego bijesz Anonimie w sprawie owsianki z masłem i bananem.. Jest tylu jej zwolenników co i przeciwników, więc Twoje bezpodstawne wyrzucanie śniadaniowcom, że boją się chleba wszelkiego rodzaju jest po prostu nie taktowne.
UsuńJedzmy co chcemy - i niech te słowa będą puentą mojej wypowiedzi.
A ja ostatnio ciągle się tłumaczę....
UsuńMój komentarz jest skierowany do Anonima..
UsuńA mój był głównie skierowany do mojego
UsuńNie chcę wyjść tutaj a czepialskiego Anonima- nie to było moim celem, a takich też tutaj nie brakuje. "Owsianka z bananem i masłem" miała stanowić jedynie uniwersalny przykład, równie dobrze mogłabym napisać z jabłkiem i cynamonem czy kakaowa z bananem... no ale nie o tym mowa. Wydaje mi się, że parę dziewczyn tutaj mogłoby wcisnąć w siebie i ze 4 takie miski, byle by nie tknąć pieczywa, wokół którego tworzy się absurdalną aurę jakoby tuczącego. A kanapki mogą być na prawdę dobre, pożywne i zdrowe czego przykładem jest chociażby Twoje śniadanie :)
UsuńNie wierzę! Kanapki na śniadanie u Elin! I to takie pyszne, wiosenne, kolorowe i apetyczne :) Ależ miła odmiana. Aż się uśmiechnęłam do biurowego monitora.
OdpowiedzUsuńBuziaki :)
Lubię taki kanapkowy miszmasz ;) i też ostatnio odkryłam przyjemność biegania w deszczu, co więcej powiem, że przeżyłam podczas tego biegu swoiste katharsis, do powtórzenia koniecznie ;)
OdpowiedzUsuńŚniadanie jednak bym zjadła, ale przebiec się w takiej scenerii- chętnie ;)
OdpowiedzUsuńno tak, tak to jest, kiedy oddaje się takim przyjemnościom w środku nocy. :D
OdpowiedzUsuńPyszne kanapeczki :)
OdpowiedzUsuńTakie kanapeczki to ja lubię :D
OdpowiedzUsuńBieganie o północy - dreszczyk emocji gwarantowany ^^
A ja aż sprawdziłam czy na pewno jestem na Twoim blogu, ale nie. Poziomkowy Elinownik!;D
OdpowiedzUsuńKanapki to chyba ostatnie śniadanie jakiego bym się u Ciebie spodziewała, ale to miła odmiana i jaka wiosenna!
Czasem trzeba i tak:)
OdpowiedzUsuńOstatnio też biegałam po nocy w deszczu,przyjemnie bylo choć jednak kolejka miejska,która mi zwiała bawila mnie mniej w tej chwili zapragnęłam biegowych butów i kurteczki nieprzemajalnej xP. Ojejciu czuje się dziwnie bo mnie Twoje kanapki nie zdziwiły - a w głowie mam stwierdzenie( na 99% twoje) o nielimitowanej ilości kromek chleba ;) ale to pewnie dawno bylo a ja jak zwykle pamiętam dziwne rzeczy xD
OdpowiedzUsuńkanapki też pyszne , zdrowe ;)
OdpowiedzUsuń