wtorek, 30 kwietnia 2013

Bunt zagorzałego śniadaniowca

Biegam, piekę, gotuje, śpię po 4 godziny - pełen serwis. Na przekór zjem kanapkę. Albo dwie.I  pójdę do pracy głodna. 
To jest bunt zagorzałego śniadaniowca. 
 
Zjedzone dopiero w pracy: 2 kanapki z chleba pełnoziarnistego (z krojonego ziarna żyta) z mieszanką sałat, jajkiem i suszona cebulką oraz z białym serkiem i domowym dżemem brzoskwiniowym. Miałam ochotę na szczypiorek ale i bez szczypioru się spóźniłam.

***
Przyjemnie biega się o północy w deszczu.

19 komentarzy:

  1. O północy chyba nie miałabym siły już biegać... Aczkolwiek to na pewno wspaniałe, w noc, w ciemność, w deszcz. Melancholijne biegi - tak to bym nazwała.
    Wczoraj wieczorem jadłam kanapki, a bardzo, bardzo dawno ich nie jadłam. No i jak wczoraj dopiero zjadłam to były nieziemsko dobre, jak nigdy wcześniej, gdy jadłam je częściej, a na dodatek Ty dzisiaj wyskakujesz tu ze swoimi - i mam znowu ochotę na zdrową, pożywną kanapkę. Ale, że Ci się te kanapki nie rozwaliły jak szłaś do pracy, takie naładowane pysznościami :) No chyba, że niosłaś je na talerzu? W sumie nie zdziwiłabym się, skoro mówiłaś, że masz 2-3 minuty do pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy w pracy kuchnie :) przygotowuje jedzenie w pracy.

      Usuń
    2. Czasami przeglądając blogi odnoszę wrażenie, że co niektóre panicznie boja się zwykłych kanapek, a broń boże ze zwykłego chleba pszennego (!) lub nawet mieszanego (co za absurd, aż sama uśmiechnęłam się do siebie), niewinne pieczywo... Panuje urocze przeświadczenie- zjem jedną, okej, ale 3 lub 4- NIE! PRZECIEŻ JA PRZYTYJĘ! A CO DOPIERO TOSTY! NIGDY WIĘCEJ TOSTÓW Z SEREM! W końcu taka dziewuszka po biciu się z myślami, potulnie idzie do kuchni i gotuje owsiankę (nie, nie biję tutaj do Ciebie droga Elin) doda jakże zdrowe masło orzechowe i banana, uspokoi sumienie, byle nie te mordercze kanapki ...

      Usuń
    3. Ja jem akurat zarówno pszenny chleb, a ser to w ilościach hurtowych, więc ze mnie akurat kiepski adresat komentarza. Kanapki jem codziennie w pracy i prawda jest taka, że ser jest zwykle ich podsatwą (w pracy racze się
      nie ma czasu an jakies pasty kanapkowe i inne takie) Ale prawa jest taka, ze pszenny biały chleb mało kiedy mi smakuje (po prostu jest w nim mniej smaku chleba). Na Kujawach jest dobry biały chleb i rogale z pszennej mąki. Jak się do niego dorwę to jem pół bochenka na raz. Ale w Krakowie większość białych chlebów smakuje jak karton. Ten pełnoziarnisty jem rzadko i tylko jak mam na niego ochotę i stanowczo nie nazwała bym go chlebem na odchudzanie - wręcz chyba takim na utycie. 3 kromki mają jakieś 600 kcal jak nie więcej z tego co pamiętam. Dwie to prawie tabliczka czekolady (dwie bez sera).

      Usuń
    4. A może tutaj chodzi o urozmaicenie swojego jadłospisu? Z resztą każdy na blogu widzi tylko zdjęcia pierwszego posiłku-śniadania, więc skąd takie domysły? Kanapki zazwyczaj je się w szkołach/ na uczelniach albo serwuje na kolację. Poza tym blogi często są prowadzone 'przez krótki okres', a wtedy każdy chce wypróbować nowo poznane przepisy i nie ma tam miejsca (póki co)na kanapkę z pszennego pieczywa z serem (która swoją drogą jest bardzo smaczna). Nie wiem do czego bijesz Anonimie w sprawie owsianki z masłem i bananem.. Jest tylu jej zwolenników co i przeciwników, więc Twoje bezpodstawne wyrzucanie śniadaniowcom, że boją się chleba wszelkiego rodzaju jest po prostu nie taktowne.
      Jedzmy co chcemy - i niech te słowa będą puentą mojej wypowiedzi.

      Usuń
    5. A ja ostatnio ciągle się tłumaczę....

      Usuń
    6. Mój komentarz jest skierowany do Anonima..

      Usuń
    7. A mój był głównie skierowany do mojego

      Usuń
    8. Nie chcę wyjść tutaj a czepialskiego Anonima- nie to było moim celem, a takich też tutaj nie brakuje. "Owsianka z bananem i masłem" miała stanowić jedynie uniwersalny przykład, równie dobrze mogłabym napisać z jabłkiem i cynamonem czy kakaowa z bananem... no ale nie o tym mowa. Wydaje mi się, że parę dziewczyn tutaj mogłoby wcisnąć w siebie i ze 4 takie miski, byle by nie tknąć pieczywa, wokół którego tworzy się absurdalną aurę jakoby tuczącego. A kanapki mogą być na prawdę dobre, pożywne i zdrowe czego przykładem jest chociażby Twoje śniadanie :)

      Usuń
  2. Nie wierzę! Kanapki na śniadanie u Elin! I to takie pyszne, wiosenne, kolorowe i apetyczne :) Ależ miła odmiana. Aż się uśmiechnęłam do biurowego monitora.
    Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię taki kanapkowy miszmasz ;) i też ostatnio odkryłam przyjemność biegania w deszczu, co więcej powiem, że przeżyłam podczas tego biegu swoiste katharsis, do powtórzenia koniecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Śniadanie jednak bym zjadła, ale przebiec się w takiej scenerii- chętnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. no tak, tak to jest, kiedy oddaje się takim przyjemnościom w środku nocy. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie kanapeczki to ja lubię :D
    Bieganie o północy - dreszczyk emocji gwarantowany ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja aż sprawdziłam czy na pewno jestem na Twoim blogu, ale nie. Poziomkowy Elinownik!;D
    Kanapki to chyba ostatnie śniadanie jakiego bym się u Ciebie spodziewała, ale to miła odmiana i jaka wiosenna!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnio też biegałam po nocy w deszczu,przyjemnie bylo choć jednak kolejka miejska,która mi zwiała bawila mnie mniej w tej chwili zapragnęłam biegowych butów i kurteczki nieprzemajalnej xP. Ojejciu czuje się dziwnie bo mnie Twoje kanapki nie zdziwiły - a w głowie mam stwierdzenie( na 99% twoje) o nielimitowanej ilości kromek chleba ;) ale to pewnie dawno bylo a ja jak zwykle pamiętam dziwne rzeczy xD

    OdpowiedzUsuń