Śniadanie zdecydowanie należy do pierwszej 10 najlepszych śniadań miesiąca. Należałoby gdybym rzecz jasna, taki ranking prowadziła).
Owsianka z gruszką, mielonym sezamem, miodem i bananem. Posypana rodzynkami i sezamem. Z odrobiną serka wiejskiego.
Do picia cykoria z kawą i mlekiem.
Co można powiedzieć o tej owsiance ? Sezam doskonale łączy się z gruszką, a dodatek banana sprawia, ze owsianka była kremowa. Miód z mielonym sezamem to zaś jednoznaczne skojarzenie z chałwą. Pycha :)
Po wczorajszym komentarzu postanowiłam śniadanie dokładnie policzyć i podać proporcje (na 1 porcje, czyli śniadanie już podzielone przez 2):
Wartości odżywcze: około 375 kcal, 18 g Białka, 50 g Węglowodanów, 10,2 g tłuszczu.
Skład: 30 g płatków owsianych (zwykłych), 5 g otrębów owsianych, 5 g semoliny (kaszy manny), 5 g rodzynek, 15 g banana, 60 g gruszki, 8 g miodu gryczanego, 10 g sezamu (w większości zmielonego), 30 g serka wiejskiego, 15 g serka homogenizowanego naturalnego (było ciut mało serka wiejskiego), 130 g mleka ( w tym 95 do owsianki, 35 do kawy), szczypta stewii, szczypta soli. Do tego 7 g cykorii z kawą.
Tłuszcz, sól i spółka
Większość sezamu (poza tym widocznym na zdjęciach, czyli posypce) zmieliłam w młynku do kawy i dodałam do owsianki kiedy już trochę przestygła. Około 5-7 minut od zdjęcia z palnika. Trudno powiedzieć jaką miała temperaturę, ale była letnio-ciepła. Zakładam więc optymistycznie, że nie więcej jak 20-25 stopni, ale prawdę mówiąc to czysty strzał.
Co do soli, to zawsze lekko solę owsiankę. Tak w moim domu było od zawsze, a ja nie wyobrażam sobie manny, makaronu, czy właśnie owsianki ani bez odrobiny słonego smaku. I wbrew temu, co mówią popularni dietetycy, uważam, że o ile nie je się zbyt dużo (albo wcale) gotowych potraw i gotowych produktów typu kostki rosołowe, czipsy, gotowe dania, sosy, jedzenie z torebek, jakieś pasztety i tym podobnych to soli w naszej diecie wcale nie jest za dużo. Tym bardziej jeżeli się intensywnie trenuje. Sód i jod się wypłukują. Zwłaszcza z potem.
Nie sądzę abym w ciągu całego dnia zużyła więcej niż pół łyżeczki soli (około 2,5 g) i to przy intensywnych gotowaniu. Zwykle jest to ta szczypta do owsianki i druga do jakiś warzyw (łącznie z 1g ?), nawet jeżeli drugie tyle zjadam w pieczywie, serze, czy serku to nadal mniej niż 5 g dziennie dla nie ćwiczącego człowieka.
Kiedy umierają kwasy tłuszczowe ? Utleniają się pod wpływem światła i ciepła. Tylko...ile wytrzymują ? Wiemy na pewno, że w formie przetrwalnikowej tj. nasionkach wytrzymują nie mniej niż 40 stopni, czyli tyle ile podczas słonecznego dnia na polu. Być może nawet 50.
Wiemy również na pewno, że jeżeli chodzi o oleje (tłoczone na zimno) to tłuszcze w nich zawarte giną śmiercią tragiczną bardzo szybko. Należy je przechowywać w lodówce i chronić od światła, pić najlepiej zaraz po wyjęciu, a i przy takich warunkach najlepiej je zużyć do 30 dni od otwarcia butelki. W ich przypadku trzeba więc (dosłownie i w przenośni) chuchać na zimne.
Ile wytrzymują zmielone nasionka ? Nie mam pojęcia. Liczę, że nie zginą od razu w 20 stopniach. Dotrwają do końca posiłku.
Ostatnio myślę jednak, że wbrew temu co twierdzi obecnie nauka (jakkolwiek nie mam ku temu wielu dowodów, poza obserwacją i logicznym wnioskowaniem) jest szansa tłuszcze omega są w stanie oddziaływać na organizm nawet jeżeli teoretycznie z danego produktu się utleniły (np. poprzez podgrzanie). Na pewno nie oddziaływają wówczas na organizm w taki sam sposób i z taką samą mocą ale jednak.Może posiadają zdolność syntezy w ludzkim organizmie? A może aby je wchłonąć wystarczą ich porozkładane części (w końcu i tak trawimy rozkładając to wszystko na czynniki pierwsze) ? .
Przecież od lat udowadnia się nam, że ludy które jedzą dużo tłustych ryb morskich nie mają problemu z kwasem omega-3, są długowieczne, nie mają nerwic i problemów z sercem. A nie jedzą chyba tych wszystkich ryb wyłącznie na surowo ?