Jesienna. W taki tradycyjny sposób, a więc z tym co jesienią można było zobaczyć w sadzie.
Rano, po obudzeniu i odkutaniu z koca założyłam długie skarpetki i zasznurowałam wysoko glany. W piżamie w czarowną kratkę i grubym wełnianym swetrze przeszłam się do na wpół zdziczałego sadu. Zebrałam kilka włoskich orzechów, których nie zauważyły wiewiórki i czerwone, słodkie jabłka. Potem - w domu dorzuciłam jeszcze garść rodzynek zabranych z Krakowa, trochę cynamonu i szczyptę kardamonu. Owsianka.
Zjedzona na oblanej słońcem werandzie, z widokiem na góry. W takie dni jak ten wiem za co lubię jesień. I która pora roku jest mi najbliższa.
(Micha dla olbrzyma bo bez wagi kuchennej zaczynam się gubić w garnkowym świecie).
Do tego karmelowa inka z mlekiem, i rządek mlecznej milki.
Wyjazdy na 5 minut, lub kilka godzin, powzięte tu i teraz: jedziemy ! to na prawdę dobry pomysł.
zazdroszczę własnego sadu i werandy... marzę o czymś takim w przyszłości.. :)
OdpowiedzUsuńmm, a póki co jutro będe musiała zadowolić się owsianką w domu ! :)
Też o takim marzę. Wiele bym dała żeby to było moje i tam mieszkać. Ale to powiedzmy "rodzinny" domek. Tylko mam wrażenie, że nikt poza nami za bardzo nie lubi już tam jeździć (bo za daleko, za górzyście itp.) i wszystko bardzo niszczeje i dziczeje.
Usuńjesienne poranki bezcenne :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę tego śniadania na werandzie :) i uważaj: ta inka uzależnia.
OdpowiedzUsuńSad, weranda... To moje dzieciństwo. Jak klimatycznie.
OdpowiedzUsuńPlus, popieram komentarz o uzależnieniu od Inki karmelowej. Wciąga ;)
OdpowiedzUsuńJa traktuje jako mniej deserową wersję kakao - słodkie, mleczne, smaczne. Ale kawy mi to raczej nie zastąpi, ani cykorii z mlekiem.
Usuńuwielbiam taką, jadłam dziś podobną :) pycha!
OdpowiedzUsuńIdealnie Elin :)
OdpowiedzUsuńkocham jesienne smaki w owsiance ;) super !
OdpowiedzUsuń