Za oknem pada deszcz na który zbierało się już od kilku godzin. Leje jak z cebra. Pierwszy raz od dawna. Lubię wiosenny deszcz. Lubię ciepłe nawilżone powietrze i zapach trawy. W ręku trzymam gorącą zbożową kawę i poprawiam to czego nie udało mi się w pracy (ani dziś ani wczoraj). Czasem trzeba po prostu zapytać. Tak czy inaczej już teraz wiem, że to nie będzie ekscytujący wieczór. A mimo to pierwszy raz od kilku dni wiem, że wszystko będzie dobrze.
Uśmiecham się do kubka z kawą.
No dobrze jak tak pomyśleć to nie wszystko - znowu zapomniałam oddać książek do biblioteki...
Z powodu marzeń o dobrych zdjęciach, siedząc wczoraj do późnych godzin nocnych, udało mi się cudem stłamsić moją nieuzasadnioną potrzebę wiecznego oszczędzania. Oszczędzania na nie wiadomo co. Zamówiłam nowy obiektyw. Teraz czekam.
Zawsze odkładam wszystko w przyszłość. Ale przecież – kiedy będzie czas na realizacje marzeń jak nie teraz ?
Pomyślcie o tym tak.
Śniadanie - jedno z tych które zawsze się udają, z tych na które się rano czeka, choć całkiem dobrze pamięta się ich smak.
Wieczorna owsianka „ulepek” z bananem i daktylami oraz mielonym kokosem. Podana z serkiem wiejskim, ciemnym kakao, orzechami brazylijskimi i szczyptą nasion chia.
*****
Codziennie po pracy, jedząc puchatego omleta, albo górę riccotowych kanapek z jabłkiem, przeglądam kolorowe śniadania. Jeden blog po drugim; blog po blogu. Nawet jeżeli czas ucieka mi gdzieś na koniec pokoju i chowa się pod łóżkiem. Tylko potem czas się kończy tak już całkiem i nie zdążam wziąć zmiotki i odkurzyć zaległości u siebie samej. Dziś podopisuje na stare pytania (komentarze, maile) – takie małe postanowienie. Jeżeli o czymś zapomnę napiszcie mi to dziś raz jeszcze. Proszę :)
Prawie cały weekend kompletowałam sprzęt do stworzenia idealnych paczek konkursowych. Wymyśliłam sobie jak mają wyglądać i powoli zbierałam wszystko co potrzebne. Raz jeden chciałam zrealizować plan tak jak chce. Więc się wydłuża. Mam teraz kilka planów i każdy staram się lepiej lub gorzej realizować.
Mam nadzieje, że będą się wam podobać. Są już prawie gotowe do wysyłki.
Dzisiaj ugotowałam owsiankę po Twojemu i byłam zachwycona. Przesyłam szeroki uśmiech w Twoim kierunku :)
OdpowiedzUsuńMój jak mój - stary, dobry przepis na przyspieszenie sniadania rano :) Tylko jaki doby :D
UsuńAż ciężko oderwać wzrok od takiej owsianki zwanej ulepkiem:)
OdpowiedzUsuńUlepki są najlepsze - muszę do zakładek dodać ogólny przepis na porządny ulepek
UsuńElin, skopię Ci tyłek jak jeszcze raz powiesz, że robisz niedobre zdjęcia! Kurde, co ja mam powiedzieć przy Tobie? Bo jeśli Ty robisz złe zdjęcia to ja chyba powinnam się schować, zakopać pod ziemię i nie wychodzić. Ha, really.
OdpowiedzUsuńZapach deszczu na wiosnę jest wspaniały. Orzeźwiający. Lubię też to pukające dudnienie kropel deszczu w szybę. Kto wie, może i u mnie zacznie padać. Pogoda tak mówiła.
A książki z biblioteki, wiesz, już dawno stwierdziłam, że one chyba tak mają, taka ich cecha charakterystyczna, że zapomina się o ich oddaniu.
Wydajesz mi się bardzo pozytywną, dobrą osobą. :) A marzenia, na nie chyba nie ma określonego najlepszego czasu, bo kiedy się spełnią będą szczęściem w każdym czasie. Myślę jednak, że powinno się o nie walczyć zawsze.
Czy nie przeszkadzają Ci moje, zwłaszcza ostatnio, dosyć długie komentarze?
Długie komentarze ? Nie żartuj. To bardzo miłe, ze znajdujesz czas aby coś przeczytać i skomentować. Poza tym – w sumie to taka namiastka rozmowy :)
UsuńTe blogi w końcu po coś są – np.żeby poznawać innych :)
Pisałam ci zresztą w komentarzu -to nie był wyrzut, ze jesteś miła zawsze – wręcz przeciwnie – ja to bardzo podziwiam. Sama często tak nie umiem.
Marzenia – owszem są ważne zawsze i zawsze trzeba do nich dążyć, ale nie w tym rzecz - ja swoje ciągle odkładam na potem. Prawie całe studia przesiedziałam w bibliotekach, nad książką. Takich prawdziwych wakacji nie miałam od wielu lat. Zawsze pracowałam naukowo, pisałam artykuły do publikacji albo zdawałam egzaminy, potem pisałam pracę. Na wakacje zostawały mi 2 czasem 3 tygodnie. Na potem odkładam podróże – bo mam pracę, bo nie mam czasu, bo to drogo. Nawet użycie nowych kubeczków, które dostałam odkładam na bardziej odpowiedni moment.
A potem któregoś wieczora dociera do mnie, że...mam 24 lata. Lepszego czasu nie będzie. Jeżeli nie zjadę go teraz to kiedy ? Czy kiedyś będzie mi sprawiać przyjemność kupienie nowego obiektywu ? Czy jak będe mieć 40 lat to będzie chciało mi się nadal jechać do Indii ?
Prawdę mówiąc nie sadzę żebym była dobrą osobą. Przynajmniej nie jestem w takim klasycznym rozumieniu. Jestem bardzo mało empatyczna, nie rozumiem ludzi, bywam bardzo aspołeczna – generalnie straszne ze mnie dziwadło. Internet może zaciera wiele rzeczy. Ja chyba jestem raczej z tych osób...trudnych.
No to na długi komentarz – jeszcze dłuższa odpowiedz ;)
no dobra, to mi w głowie siedzi tylko jedno pytanie: jaki obiektyw? ;)
OdpowiedzUsuńCanon EF 100mm f/2.8 USM Macro
UsuńSama dobrałaś obiektyw czy konsultowałaś się z kimś w tej sprawie? Od dwóch tygodni poszukuję dla siebie i ciężko mi coś znaleźć, bo jakoś niespecjalnie się na tym znam, a nie chciałabym wyrzucić pieniędzy w błoto.
UsuńTeż nie jestem specem. To była raczej hm...kwestia całkiem pragmatycznego wnioskowania.
UsuńMam stałoogniskową 50 cm (portretowy) i prawdę mówiąc ona często przy fotografii jedzenia bardzo niedomaga. Nie chce ostrzyc zdjęć z bliska w ogóle, przy kiepskim świetle robi kiepskie zdjęcia. Jest dobra to portretów, a owsiance, nawet w okrągłej miseczce mimo wszytsko do portretu brakuje sporo.
Postanowiłam więc że czas na porządne macro (zresztą bardzo mi się zawsze podobały zdjęcia macro m.in. tym obiektywem robione sa zdjecia w ujęciach ze smakiem)
A Canon ma niewielki wybór w tym zakresie. 50 mm to model starszy niż ja, 150 mm kosztuje tyle, że musiała bym chyba pensje z ponad pół roku odkładać. Jest chyba 65 mm ale kosztował chyba 200 zł mniej niz 100 mm a setka ma recenzje dużo lepsze i ponoć dużo bardziej pozwala zbliżyć się do obiektu.
Mogłabym niby kupić sigme albo tamrona z mocowaniem do canona, ale ostatnio przekonuje się do starej zasady dalekiego krewnego, że do canona najlepszy jest canon, a do nikona nikon. Ot. Tyle ;)
witam w gronie kanoniarzy, jestem im wierna i wszystkim polecam.
Usuńoch, nietanie cacko wybrałaś, no ale za stałe światło trzeba zapłacić, słono. już się nie mogę doczekać Twoich zdjęć nim. chociaż ciężko Ci będzie z taką ogniskową, chyba, że masz duuuże mieszkanie ;)
Najwyżej przez pewien czas na pierwszym (i jedynym) planie będzie jeden PŁATEK owsa ;)
UsuńDzisiaj właśnie złapał mnie taki wiosenny deszcz i później oszałamiąco pachniało wilgocią, trawą, zielenią...
OdpowiedzUsuńTeż miewam nieuzasadnioną potrzebę oszczędzania, odkładania na później i tak w nieskończoność. Przełamuję się powoli, ale to jest takie głupie silne uczucie, jakby gotowość do niebezpieczeństwa, ja muszę być czujna! A nie muszę:)
Nie mogę się doczekać zdjęć z nowego obiektywu, skoro już te obecne bardzo mi się podobają:)
Oj Elin, tak kusisz tym bananowo-daktylowym ulepkiem, że chyba w najbliższym czasie znowu spróbuję Twojej kombinacji :3 Dotychczas na żadnej się nie zawiodłam, a ta prezentuje się wyjątkowo pysznie!
OdpowiedzUsuńJa potwierdzę słowa Jey, jeśli robisz złe zdjęcia to ja moich lepiej, żebym nie dodawała!
OdpowiedzUsuńTwoje owsianki są świetne i ZAWSZE się udają:))
Przypomniałaś mi, że też nie oddałam książek. Leżą zapomniane na półce, a w mojej bibliotece naliczane są kary za nieterminowe oddanie:/
Czy jako jedyna nie umiem oszczędzać?:( Będę musiała nad tym popracować!!
Oszczędzanie jest przereklamowane. U mnie też - ja mam tych książek z 8. A biblioteka jagiellońska to raptem po drugiej stronie ulicy...Zamykają o 19 a ja zawsze przypominam sobie 19.03 albo 19.08.
UsuńAle pycha :D Uwielbiam kakao na wierzchu <3
OdpowiedzUsuńA te ricottowe kanapki z jabłkiem muszą być cudowne :D
Dlatego przestałam ostatnio korzystać z biblioteki. Tylko moja oszczędna natura na tym cierpi, bo kupuję jeszcze więcej książek, niż wcześniej, a i wcześniej było ich niemało ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się na myśl o zdjęciach z nowym obiektywem. Nawet, jeśli to miałby być ten jeden płatek owsa :D
No i ulepkowa owsianka! Dobrze, że mi przypomniałaś, że miałam dziś ugotować swoją. Idę do kuchni :)
na marzenia chyba zawsze warto wydać pieniądze :)
OdpowiedzUsuńksiążki wypożyczone z biblioteki i przeczytane juz dawno leżą na półce i zbierają kurz już kolejny tydzień z rzędu, kolejny raz przedłużam termin ich oddania i ciągle nie mam czasu tam podejść! ale na przeczytanie kolejnego posta, kolejnego bloga chwila się znajdzie ;)
Przyjemny był ten dzisiejszy deszczyk, a w zasadzie to porządny deszcz, bo momentami lało jak z cebra. Za to wyjątkowo przyjemny miałam dziś wieczorny jogging, bo wreszcie krakowskie powietrze pachniało czymś innym niż koszmarnymi spalinami ;)
OdpowiedzUsuńKurde jak zaczniesz focić juz z nowym obiektywem i zdjęcia będą jeszcze piękniejsze, to myślę że już nie wytrzymam i ja, nienawidząca od przedszkolnych lat mleka, zrobię pierwszą prawdziwą owsiankę w życiu;D
Ależ Twoje zdjęcia są bardzo ładne. Mają swój charakter. Zapraszam też do mnie na ocenę ;)
OdpowiedzUsuńzdjecia super ,a na nich przepyszna owsianka , twoje dodatki zawsze mnie zachwycają *-*
OdpowiedzUsuńdo tego te ricottowe kanapki <3 mniam !!
Mniam, przeurocze są! Potwierdzam, zdjęcia super robisz :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia świetne. I twoja owsianka, jak zwykle idealna.
OdpowiedzUsuń