Pod namiotami. Gdzieś pod Bielskiem w wiosce.
Palnik i rondelek w plecak i można zrobić owsiankę.
Tak - znajomi wcinając buły i kiełbasy byli trochę zdziwieni. Ale chyba się do mojego dziwactwa przyzwyczaili.
Owsianka z suszoną gruszką i musli orzechowym.
Za jakość zdjęć i jakoś notki odpowiada nieznaczny kac i znaczne niewyspanie. Jest fajnie :)
Pod namiotem owsianka to dopiero musi smakować :)
OdpowiedzUsuńDziewczyno, jesteś niesamowita xD Zorganizować się pod takim namiotem? Naprawdę... Podziwiam ;)
OdpowiedzUsuńOj tam. To oni jedzą dziwactwa;p
OdpowiedzUsuńZazdroszczę takiego śniadania. W takim klimacie owsianka musiała smakować przepysznie ;).
OdpowiedzUsuńno bo jak można nie zjeść owsianki :) świetna jesteś! :))
OdpowiedzUsuńhaha : D znam to uczucie i spojrzenia znajomych - kiedy inni jedzą na lunch pszenne kanapki z szynką i serem, a ja wcinam żytni chleb z pesto albo hummusem ;P
OdpowiedzUsuńsuper pomysł ,ja też bym tak zrobiła , nie ma to jak zacząć dzień owsianką !
OdpowiedzUsuńi to właśnie nazywa się miłość do owsianki:)
OdpowiedzUsuńWow, nawet warunki nie są w stanie cię pokonać :D.
OdpowiedzUsuńOwsianka na początek dnia - najlepsza!
OdpowiedzUsuńTy to nawet pod namiotami potrafisz wyczarować coś wyjątkowego!
OdpowiedzUsuńNie ważne gdzie i w jakich warunkach - śniadanie i tak cudownie wygląda!
OdpowiedzUsuńGdzie Elin tam owsianka ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to hasło :)
UsuńFajnie, że jest fajnie, i że jest owsianka :)
OdpowiedzUsuńAle super, lubię taki śniadania w plenerze! Przygoda, przygoda w każdej chwili szkoda! :P
OdpowiedzUsuń