wtorek, 18 września 2012

Kulinarna mapa Elina - przystanek Przemyśl



Owsianka wszędzie dobra, ale w domu najlepsza :)
 U góry śniadanie, na dole "kulinarna mapa Elina- przystanek: Przemyśl"


Śniadanie (genialne, sama nie wiem czemu -może przez porównanie do ostatnich kilku dni?). Owsianka na mleku sojowym (z omega 3), z gruszką i daktylami. Ciepły jogurt z musem jabłkowym, cynamonem i syropem klonowym. Cykoria z kawą i mlekiem. 



Lubię wyjazdy i lubię powroty. Niektóre jednak wycieczki są mniej udane niż inne. Tak samo z powrotami. Niektóre są nie do końca udane. Wczorajszy powrót to jeden z tych złych, kiedy po nocnej podróży pociągiem całkiem świat nie chciał znowu pozbierać się w jedną całość. Kiedy z braku snu i konieczności pójścia do pracy sprawia, że na śniadanie je się nutelle zagryzając płatkami do mleka prosto ze słoika. Brak energii, snu i możliwości koncentracji. Koszmar.
Nic jednak nie motywuje do życia bardziej niż godzinka równego, miarowego biegu po kilku dniach przerwy. 


KULINARNA MAPA ELINA - przystanek Przemyśl
Co zaś do samego Przemyśla. Chciałam tu umieścić jakaś mała kulinarno-ciastkową recenzje tego miejsca, ale nie jest to tak proste jak sadziłam. To przede wszystkim małe i urokliwe miasteczko, z wielkim potencjałem dla uroczych małych kawiarni. Takich w starym stylu. Potencjałem całkiem niewykorzystanym.
Są tam może w centrum 3 kawiarnie: jedna nowoczesna, jedna próbująca być przytulna i jedna bardziej alkoholowa niż kawiarniana. Restauracji praktycznie nie ma. Poza nieodmiennie mnie fascynującym tworem czyli „tradycyjna galicyjską pizzą po przemysku”, podawana m.in. z kaszą gryczaną. Nie udało się nam jednak z wielu przyczyn jej spróbować., ale z pewnością przy najbliższej okazji będzie to jeden z pierwszych punktów programu.

Cukierni jest za to w Przemyślu od groma. Żadna jednak nie przykuła mojej uwagi. Wszystkie w stylu przypominającym mi trochę PRL – idealnie zbite i zwarte kostki ciastek, w żaden sposób nie przypominające tych domowych.

Nie oznacza to jednak, że nie ma na kulinarnej mapie tego miejsca punktów, które warto odwiedzić. Moja uwagę przykuł przede wszystkim ogrom malutkich sklepików spożywczych, które w dużych miastach od dawna nie istnieją. I nie to, ze było ich 2-3. Taki mały sklepik, z bułkami w koszach, panią za ladą i cukierkami w słojach był na każdym kroku.
Drugą rzeczą był targ. Jest w przemysłu nieopodal kamiennego mostu targ warzywno-owocowy (a tak naprawdę to z mydłem i powidłem). Można tam za grosze kupić ogrom pięknych, świeżutkich owoców i warzyw, mleko od krowy i kozy od bab, masło, ser, świeże przyprawy w związkach. Niby w Krakowie są takie 4, ale to było torcie co innego. Może to przez to, że wszędzie słychać było mieszaninę języków i to wychodnie „zaciąganie”?
Ostatnią rzeczą która mnie rozczuliła był chleb. Kupuje się go w kawiarni. Piecze go jej właścicielka. Bochny w koszu leżą na ladzie. Ponoć ukraińska receptura. Najsmaczniejszy był ten z czarnuszką.

Podsumowanie ? Przemyśl jest uroczy. Ma piękne ścieżki rowerowe (np. ta zakończona opuszczoną cerkwią w polach), ładną zabudowę, piękne (choć zaniedbane) domy, jak się okazało ciekawą młodzieżową muzykę (np. trafiliśmy na koncert folk-death metalu – całkiem niezłego). Niepowtarzalny dworzec, urocze wioski dookoła. Jest cichy, spokojny i znacznie czystszy niż Kraków. Kulinarnie jednak leży i pokwikuje smętnie.


20 komentarzy:

  1. Brakowało mi Twoich domowych owsianek :) I śliczne ostatnie zdjęcie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko co z daktylami biorę w ciemno :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię Twoje pisanie. Czasem ma się ochotę wskoczyć w pociąg i pojechać do tego całego Przemyśla, bo po prostu tak to opisałaś. :)
    Owsianki - mniam. Kiedy to ja ostatni raz jadłam daktyle...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie lubię. Znaczy lubię jeżeli sprawdzę ze dwa razy w różnych odstępach czasu. A jeżeli opublikuje coś - ot - tak - to zawsze potem mi wstyd i chce poprawiać.

      Usuń
  4. A w jakiej konkretnie kawiarni ten chleb, bo ja z Przemyśla i nigdy nie kupowałam takiego chleba :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm...Libera ? Libere ? Jakas taka nazwa. Kawiarnia połączona z księgarnią. Na takim placyku. Zaraz obok jest Absynt.

      Usuń
  5. Mistrzowska owsianka, mistrzu. No ciekawie, sklepiki spożywcze główną atrakcją Prezmyśla ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz - na mnie to robiło wrażenie. Takie malutkie - mieści się lada i pare półek. Za ladą pani - żadnej samoobsługi. To pierwsze miasto gdzie widziałam tego tyle.

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. owsianka najlepiej smakuje we własnym domu:)
    trzeba przyznać, że takie małe sklepiki są urokliwe i szkoda, że w dużych miastach teraz ciężko o takie..

    OdpowiedzUsuń
  8. oczywiście ,że pyszna owsianka ,jakby inaczej twoje zawsze są boskie !

    OdpowiedzUsuń
  9. w Przemyślu bywam prawie w każde wakacje, gdyż mój dziadek mieszka w okolicy :) rzeczywiście, targ jest tam bardzo fajny. można na nim znaleźć zupełnie wszystko! a co do piekarni - ja zwykłam właśnie w tym mieście kupować bułki z różnym nietypowym nadzieniem - np. z kaszą i z ziemniakami :) tylko tam takie spotkałam.
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Owsianka najlepsza na śniadanie:)
    Gdyby nie to ,że nie mam czasu jej gotować , mogłabym ją jeść codziennie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabawne - ja jem tak często owsiankę m.in. właśnie dlatego, że jest taka szybka do zdobienie. Nawet kanapki robią się wolniej...

      Usuń
  11. a ja mam pytanie co do cykorii - nie wiem czy już ktoś pytal - masz na mysli Ricore? Czy cos innego? I czy to dlatego, ze nie lubisz zwyklej rozpuszczalnej kawy, czy po prostu jest zdrowsze?

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Hm... Nie ricore (choc kiedyś je piłam). Ta którą mam obecnie nazywa się chyba "Kawa na dobry dzień". Smakuje podobnie co Ricore, choć jest delikatniejsza i dla mnie osobiście - smaczniejsza. Poza tym dużo tańsza (3 razy). Piję ją bo...chyba bo ją po prostu lubię. Jest na prawdę smaczna, ciepła i sycąca. A co do zdrowia to moze tyko to, że staram się pić nie więcej niż 2 porcje kofeiny dziennie, bo jest dla mnie dość uzależniająca.

    Zwykłą kawę rozpuszczalną lubię, choć wolę taka tradycyjną parzoną - z kawiarki albo ekspresu.

    OdpowiedzUsuń
  13. moja dobra kolezanka jest z Przemysla! :)
    i zgadzam sie, powroty maja w sobie cos magicznego. lubie wracac. do domu, do ludzi, do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. a omlet był robiony tradycyjnie, a później wstawiłam go na 15min do piekarnika aby serek i musli się lekko przypiekło :) wyszło takie chrupiące :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie lubię suszonych daktyli:)
    Ale jeśli ktoś podałby mi owsiankę taką, jak ta Twoja, połykałabym je w całości:)

    OdpowiedzUsuń