Do domu wróciłam niespełna 30 minut temu. Po 12 godzinach dnia, wyjęłam z lodówki soczyste jabłko i ulepszam świat kubkiem z ciepłą kawą.
Zmęczona, acz całkiem zadowolona.
Do zobaczenia rano.
Siadam do pisania.
Śniadanie: brązowy ryż. Polany jogurtem i serkiem wiejskim, z duszonymi jabłkami z cynamonem, posypany cukrem waniliowym i orzechami brazylijskimi. A w trakcie jeszcze czekoladą z bakaliami. Kawa z mlekiem.
Gimnastyka z aparatem, czyli "jak tu ustrzelić fotkę"
Fajne skarpety. :P Czyli nie tylko ja uwielbiam chodzić w ciepłych, puchatych skarpetach, yay.
OdpowiedzUsuńA o biednym ryżu bym zapomniała. Taki jesienny. Dobry.
Tja - jestem skarpetkowym potworem - albo dziwne, albo wełniane i puchate, a najczęściej nie do pary.
UsuńTrzymasz jabłka w lodówce? Ciekawie.
OdpowiedzUsuńCzekolada... <3
Noooo...A gdzie indziej jest miejsce jabłek ?
UsuńNie wiem - nie lubię takich nieschłodzonych. Poza tym szybciej by się psuły, nie mówiąc już o tegorocznym zatrzęsieniu muszek owocówek które by mi je zjadły.
Nie to nie dla mnie, nie mogłabym się tak wgryźć w takie zimne jabłko prosto z lodówki... brr! ;)
Usuńryż z tak pysznymi dodatkami *_* wspaniałe śniadanko :)
OdpowiedzUsuńpyszne smaki!
OdpowiedzUsuńcieple skarpety <3 na moich stopach tez już goszczą! :D
uwielbiam te jesienne smaki <3
OdpowiedzUsuńNie mam cierpliwości do gotowania z rana ryżu. Tak długo się gotuje, że mogę przeżyć życie dwa razy.
OdpowiedzUsuńJa go gotuje wieczorem ;) Prawie do miękkości, a rano tylko odgrzewam na mleku albo wodzie. Jest szybciej niż owsianka nawet.
UsuńMam nadzieję ,że mój dzień nie będzie dziwny..
OdpowiedzUsuńŚwietne śniadanko pozdrawiam:)
kocham brązowy ryż :) a skarpetki mam takie same !
OdpowiedzUsuń