Posiłki kiedy podróżuje się po dalszej i bliższej rodzinie stanowczo nie należą do zdrowych i wzorcowych.
Szczególnie kiedy jest się wegetarianką na wyspie zdeklarowanych kotletofilów. W każdym jednym domu wypada coś zjeść, a poza pieczystym na ogół zostają ciasta. Tradycyjne, tłuste, śmietanowe, z niewyobrażalnymi ilościami cukru. Tak więc 5 posiłków dziennie: wielkie śniadanie (bo nie znasz dnia ani godziny kolejnego posiłku – owsianka, rogal, jogurt, nutella), a potem kolejne 4 - sernik jeden, jabłecznik, ambasador, i sernik drugi. Jeden lub kilka kawałków. Śniadania z dziś więc nie będzie. Chciałam jednak zgłosić, że o Podziomniku pamiętam i wrócę kiedy tylko śniadania pozwolą. Jeżeli dobrze pójdzie to już jutro. A jeżeli gorzej to około poniedziałku.
Nie martw się, przecież na dobre zgościłaś w blogowych sercach ;) Takie zasłodzenie od czasu do czasu nie jest złe. Ja kiedyś na obiad u rodziny jadłam sam makaron (ale takie domowy) i potem jakies ciacho, żeby uniknąć mięsa :P
OdpowiedzUsuńja też mam tak w rodzinie ,że jem zupełnie co innego niż cała reszta ... niestety jak jest jakieś święto to muszę przynajmniej znaleźć coś dobrego dla siebie ...
OdpowiedzUsuńczekam na kolejne owsiankowe inspiracje ;**
Miłego wyjazdu, nie stresuj się niczym, bo wszyscy czekają :)
OdpowiedzUsuńTo ja już czekam z niecierpliwością na kolejne śniadania!
OdpowiedzUsuńprzepis na chlebek -jedna porcja! :)
OdpowiedzUsuń1 banan
1 jajko
1/2 szkl mąki pszennej (pełnoziarnistej)
1/3 szkl jogurtu naturalnego
1 łyżka kakao
1 łyżka miodu
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/3 łyżeczki sody
garść rodzynek
garść migdałów
Banana rozgnieść widelcem, dodać resztę składników i porządnie wymieszać. Gotową masę przelać do naczynia i piec przez 30 minut w 200 stopniach.