piątek, 30 listopada 2012

Mikołajki - już po losowaniu :)

Na późne drugie śniadanie lub mało obiadowy obiad - jak kto woli  - spałaszowałam właśnie dwie ciepłe bułeczki z twarogiem, miodem i prażonymi orzechami włoskimi, czyli coś na co od dawna miałam olbrzymią ochotę. Tylko nie było albo twarogu albo odpowiedniego pieczywa.


Chwilę potem maszyna losująca wstała od stołu i przeprowadziła losowanie (jakimś sprytnym informatycznym programem).
 Ponieważ przez ostatnie 2 godziny nikt nowy się nie zgłosił, mikołajki przeprowadzimy w 15 osobowym składzie, podanym dwa posty niżej. Myślę, że jak na pierwszą edycję tej akcji zgłosiło się nam na prawdę sporo osób :)
 Zaraz wszyscy zgłoszeni powinni mieć na poczcie odpowiedniego maila (jeżeli w ciągu godziny go nie będzie proszę o zgłoszenie tego faktu w komentarzu).
 Życzę samych dobrych pomysłów na prezenty, dużo zabawy i miłych chwil podczas otwierania mikołajkowych paczek :)

Przypominam tylko, ze staramy się wysłać paczki jak najwcześniej (nie później niż 3-4 grudnia). A niezależnie od tego kiedy przyjdą otwieramy je dopiero w Mikołajki (no albo później jeżeli poczta nawali).
Wykonujemy lub kupujemy drobiazgi za 15 zł (nie licząc kosztu wysyłki), tak aby zgodnie z tym jak znamy dana osobę z jej bloga, prezent jak najbardziej się jej podobał. I choć oczywiście prezenty przynosi Mikołaj, to jeżeli tylko chcemy możemy nasz prezent podpisać. W końcu zawsze to miło wiedzieć kto się dla nas tak postarał i komu warto podziękować :)
Liczę też na to, że wszyscy się swoją mikołajkową paczką w końcu nam pochwalą :)

Śniadanie na nihilistyczny piątek

Multiwowocowa owsianka czekoladowa.



W nihilistycznym odruchu, po wczorajszym paskudnie stresującym dniu, postanowiłam zrobić rzecz szaloną, czyli...nie nastawiać budzika (wiem – ultra szaleństwo). Skończyło się wstaniem o 10 (a na 11 trzeba było mimo wszystko być gdzie indziej. Tak – znowu się spóźniłam) i szybkim 
myśleniem: „co by tu zjeść?”. 

Wynikła z niego czekoladowa owsianka (a trzeba wam wiedzieć, że moje pierwsze podejście do owsianki z kakao, prawie pół roku temu /u zarania tego bloga/ nie skończyło się wielkim sukcesem), która początkowo miała być jedynie mandarynkowa. Ostatecznie do rondelka zostało wrzucone mnóstwo innych, wpadających w ręce, rzeczy - rodzynek, jabłko, banan, mandarynek, korzenny syrop mandarynkowy i orzeszki. Na wierzch jeszcze orzechy włoskie i cheeriosy i trochę kawałków pokruszonym owsianych ciasteczek. Jak na śniadanie zakorzenione w teorii chaosu to wyszło naprawdę dobre. Tylko się poparzyłam pałaszując ;)

Śniadaniowe Mikołajki - lista osób - ostatni moment na zgoszenie

Publikuje listę osób które do tej pory zgłosiły się do udziału w akcji śniadaniowych mikołajek. Losowanie (z przyczyn technicznych –maszyny losującej nie ma w domu) odbędzie się dopiero za 1,5godziny więc jeżeli ktoś chce się jeszcze dopisać to proszę bardzo – ostatni moment.
Do tego jeżeli ktoś pisał maila, ale nie jest tu uwzględniony to proszę o kontakt w tej sprawie
Maria'n proszę jeszcze o przesłanie maila z adresem.
  1.  
  2. Ola (Mam pomysł na....) www.littlebrainchild.blogspot.com 
     

  3. Brenda www.sniadaniowy-zawrot-glowy.blogspot.com 
     
  4.  
  5. Klaudia P (dawna sniadankomanka) http://trusskawkowa94.blogspot.com
  6. Missimo http://deliciouscookie.blogspot.com/

czwartek, 29 listopada 2012

Śniadaniowe mikołajki - przypomnienie o akcji i czekoladowo-gruszkowy pudding chlebowy.

Są takie połączenia smaków które lubię szczególnie np. banan i gorzka czekolada albo gruszka, sezam i kakao. Dziś padło na to drugie.

 Kakaowy pudding chlebowy z gruszką i mielonym sezamem, odrobiną rodzinek i orzeszków.
Wiem – niezbyt efektownie się prezentuje. Małe foremki były za małe aby upiec w nich sensowna porcje, a z dużej trzeba było wyjąć i podzielić na dwie. Puddingi chlebowe nie lubią być wyciągane z foremek. No chyba że łyżeczką wprost do ust :)

Tak – to drugi dzień bez owsianki :)

(Dzień był ciężki. Zaraz po śniadaniu zjadłam prawie pół pozostałej z urodzin puszki kajmaku)



Czekoladowy pudding chlebowy z gruszką i sezamem

Przepis (dla 2 osób): 5 kromek różnego rodzaju starszego już chleba, pełna szklanka czekoladowego mleka sojowego, 2 jajka, 2 łyżki miodu, łyżeczka kakao, łyżka mielonego sezamu, szczypta soli, dwie średnie gruszki.
Wieczorem:
Chleb pokroiłam w kostkę. Wysypałam połowę na dno foremki. Następnie ułożyłam pokrojoną w różne kawałki gruszkę, znowu chleb i znowu gruszkę. Całość zalałam masą stworzoną z reszty składników (jajek, mleka czekoladowego, kakao, miodu, soli i rodzynek). Foremkę włożyłam do lodówki i poszłam spać.
Rano włączyłam piekarnik, nagrzałam do 180 stopni, włożyłam foremkę i nastawiam tajmer na 40 minut. Wyjęłam pudding – ciepły i pachnący. 

************************************************************************

Wracając do sprawy śniadaniowych Mikołajek.
Do tej pory zgłosiło się dokładnie 12 osób*. Liczba jak najbardziej wystarczająca aby się dobrze bawić :)
Szczególnie cieszy mnie fakt, że z osób zgłoszonych wszystkie znam i lubię. Wszystkie też codziennie (lub prawie codziennie) odwiedzam na ich blogach :)
Jako, ze byłam pełna obaw co do akcji myśl ta napawa mnie porządną dawką optymizmui jestem przekonana, że akcja się powiedzie :)
Oby tak dalej. Im nas więcej tym weselem:)

Do zakończenia zapisów zostało jednak jeszcze trochę czasu (kilka godzin co najmniej).
 Zapraszam zatem osoby jeszcze niezdecydowane, a chcące brać udział w zabawie. Pozostało przecież jeszcze sporo blogów śniadaniowych i kulinarnych z którymi miło byłoby wymienić prezenty. Kilku osób na które sama liczyłam też  jeszcze nie widziałam na iście. Nie spóźnijcie się tylko :)
A patrząc na listę osób zapisanych naprawdę nie ma się czego obawiać. Będą same fajne prezenty. Jak myślę o paczce od nie wiadomo od kogo z nie wiadomo czym (z założeniem że jest to kuchenne albo smaczne) to od razu się uśmiecham :D

*liczbę zgłoszeń modyfikuje na bieżąco :)

Śniadaniowe mikołajki ! Zgłoszenia tylko do północy !

Zasady akcji umieszczone są w TYM poście   :)
Przypominam, że zgłoszenia przyjmowane są tylko dziś, do północy :)



środa, 28 listopada 2012

Zasady "śniadaniowych mikołajek". Na zgłoszenia czekamy do czwartku do północy !

Nie spodziewałam się aż tak dużego odzewu w sprawie śniadaniowych mikołajek. To naprawdę bardzo miłe, ale i zobowiązujące. Do Mikołajek zostało bardzo niewiele czasu. Musimy się więc śpieszyć.

Publikuje więc mini regulamin zabawy (wiem jest późno, powtórzę więc go tez jutro)

Zasady są dokładnie takie jak przy „klasowej” wersji mikołajek, z tym, ze karteczki z imionami zastąpią nam maile.
Do celów zabawy założyłam specjalną skrzynkę pocztową: sniadaniowe.mikolajki@interia.pl
Na jej adres każda osoba chętna do udziału w zabawie wysyła maila zawierającego w kolejności następujące dane: nick, adres bloga, adres na jaki wysyłamy prezent, oraz (jeżeli jest potrzebna) informację o specjalnych zasadach diety: np. wegetarianin, weganin, diabetyk, bezgutenowiec, osoba uczulona na.....
Resztę informacji o danej osobie poszukajcie na jej blogu. To tez część zabawy. Postarajmy się aby prezent sprawił danej osobie jak najwięcej radości i satysfakcji. Blogi śniadaniowe są w stanie przekazać naprawdę wiele treści. Trzeba tylko poszukać.

Skrzynka zostanie zlikwidowana po zakończeniu zabawy. W tytule maila proszę wpisać adres waszego bloga oraz nick jakim się posługujecie.
To bardzo ważne – ani ja ani nikt inny, poza osobą która zostanie wam wylosowana, nie będzie otwierał waszej wiadomości. Po losowaniu przesłane maile w całości trafią do właściwego adresata. Postarajmy się zatem aby były kompletne. Adres bloga i nick w tytule jest potrzebny by w razie wątpliwości móc sprawdzić czy dana osoba faktycznie prowadzi bloga śniadaniowego.

Na zgłoszenia (tj. maile z informacjami o których mowa wyżej) osób chętnych do brania udziału w zabawie czekam do jutra (tj. do czwartku 29.11.2012 r.) do północy
W piątek przeprowadzę losowanie i do południa roześlę informacje o jego wynikach do poszczególnych osób. Na blogu zamieszczę natomiast tyko listę osób które ostatecznie zgłosiły chęć udziału w zabawie. Proszę o rozważne podejmowanie decyzji i niewycofywanie się z zabawy po czwartku wieczorem. Pamiętajmy, że w ten sposób możemy komuś popsuć mikołajki.


Do udziału w zabawie zapraszam osoby które:
  1. Posiadają blog śniadaniowy, ewentualnie inny o tematyce kulinarnej, istniejący nie krócej niż miesiąc liczony od dnia ogłoszenia „śniadaniowych mikołajek” (28.11.2012),
  2. Na blogu o którym mowa w pkt. 1 opublikowały co najmniej 10 wpisów o tematyce kulinarnej lub śniadaniowej,
  3. Utrzymują kontakty z innymi blogerami śniadaniowymi lub kulinarnymi, co najmniej w formie komentarzy pozostawianych na bogach innych osób,
  4. Posiadające adres do korespondencji na terenie Polski (kwestia kosztów wysyłki)
Wiem, że przynajmniej dla części osób takie kryteria mogą być krzywdzące, ale zrozumcie, trochę obawiam się sytuacji by w zabawie brały udział osoby całkiem nowe i nikomu nieznane.
I tak całe moje jestestwo prawnicze, w postaci diabełka w todze z filetową koloratką, siedzi mi teraz na ramieniu i pyta: „co ty wyprawiasz ?”. Nawet nie wiecie co wyobraźnia czynnego karnisty podpowiada mi w tej chwili.
A – warunki muszą być spełnione łącznie.

Staramy się wysłać paczki tak aby dotarły do adresata najpóźniej 6 grudnia. Wiadomo, że poczta polska działa bardzo różnie i trzeba wziąć pod uwagę różne ewentualności. Jeżeli paczka dojdzie 7 czy 8 grudnia trzeba to zrozumieć. Niemniej jednak postarajmy się wysłać prezenty nie później niż 3-4 grudnia.

Limitem cenowym jest kwota 15 zł (czy może 20 – jak wolicie?), nie licząc kosztu wysyłki. Prezentem mogą być artykuły spożywcze lub drobne akcesoria kuchenne (łyżeczki, kubeczki) albo związane z gotowaniem (np. notesik na przepisy). Mile widziane będą prezenty wykonane samodzielnie, ale nie jest to specjalny warunek. Puszka ciekawej herbaty, oryginalna czekolada czy słoik regionalnego miodu to też dobre pomysły.

Życzę dobrej zabawy i mam nadzieje, ze pochwalicie się na blogu otrzymanym prezentem.

Ponieważ ja również chciałabym wziąć udział w zabawie i mieć niespodziankę, kwestiami logistycznymi zajmie się mój chłopak (z co mu wszyscy dziękujemy ;)).

Niestety nie jestem w stanie wziąć na siebie odpowiedzialności za to, że w którymś przypadku zabawa pójdzie nie tak. Ze swej strony mogę tylko zapewnić, ze jeżeli ktoś się nie spisze i zlekceważy zabawę, na pewno tu o tym napiszę. A nasz antybohater niewątpliwie otrzyma tytuł paskudnego psujca zabawy wszelakiej w całej blogosferze.

Zabawa jest dobrowolna, przysyłając zgłoszenie godzicie się na powyższe zasady, a organizator nie ponosi odpowiedzialności za skutki jakie udział w niej może przynieść.

A może śniadaniowe mikołaki ?

Co wy na  to żeby urządzić takie blogowe mikołajki ? 

Tak jak w klasie – losujemy jedną osobę, wyznaczamy jakąś drobną kwotę i wysyłamy sobie nawzajem mikołajkowe, śniadaniowe paczki ?
Paczki z drobiazgami. Otwierasz a tam domowa granola, upieczone samodzielnie ciasteczka albo ulubiona czekolada ?
Albo łyżeczka z regionalnym wzorem ?
Uszyta samodzielnie serwetka ? Ładny kubeczek ?

Taka mała, pełna radości zabawa. Chwila oczekiwania na niespodziewankę. Paczka z sympatii i czekolady :)
Wymaga trochę odwagi, ale myślę że mogłaby się na prawdę udać.
Komuś się pomysł spodobał ?

Na pomysł wpadłam wieki temu. Ale weki temu nie było mikołajek i głupio było o czymś takim pisać. Dziś przypomniała mi Bliss :)

Budyniowa, śmietankowa kaszka manna


Przed 18 nie łatwo jest wrzucić tutaj śniadanie.
Wstaje rano. Przecieram zaspane po zbyt małej ilości snu oczy. Biorę się za jakąś jogę czy inne tego typu tałatajstwo. Robię śniadanie. Jem. Spóźniona wybiegam do pracy. Włączam komputer. Nastawiam ekspres na dużą kawę. Pracuje. Wracam. Robię obiadokolacje. Pałaszuje. Jest prawie 18. Dopiero wtedy mogę włączyć komputer. Uzupełnić śniadanie. Otworzyć książkę albo spotkać się ze znajomymi. Mały, całkiem szczęśliwy trybik :)



Asthray pytała w zeszły czwartek czy czasem nie nudzą mi się owsianki. A i owszem – nudzą. Np. dziś. Jakoś wcale, a wcale nie miałam ochoty na owsiankę. No dobrze – to nie tak – jakby była to bym zjadła i uznała, ze była pyszna i ze chce jeszcze raz (cytując shrekowego osła). Ale w sumie jak bym miała wybór...
Wybór nie okazał się jabłkiem które spadło bardzo daleko od jabłoni. Kasza manna z budyniem śmietankowym, domowym sokiem malinowym i pokruszonymi owsianymi ciasteczkami.
Kasza manna razowa. Budyń śmietankowy, ponoć z białą czekoladą w składzie. A i właśnie – jabłko było też. Dorodna, soczysta i czerwona eliza :)

Recenzując: Nowa dla mnie - budyniowo-mannowa - kompozycja wyszła bardzo gęsta, słodka i smaczna.
O ile więc nie jestem fanką budyniowych owsianek, zostanę z pewnością wielbicielką budyniowych kaszek :)
Niespodziewanie jednak nowy miseczko-napełniacz śniadaniowy  pochłonął prawie litr mleka i był bardzo sycący biorąc pod uwagę jego ilość na skali miseczki ;)

Pewnie każdy już ją robił, ale cóż - przepis: na około 0,9 litra mleka (może być sojowe), potrzebujemy około 50 g kaszy manny, jakieś słodzidło (u mnie stewia i cukier) np. 3-4 łyżki cukru i opakowanie budyniu (sztandarowe na pół litra mleka). Kaszkę wsypujemy do około 0,6 litra mleka i gotujemy wraz z cukrem. W międzyczasie w reszcie mleka rozrabiamy budyń. Kiedy mleko z kaszką się zagotuje, zestawiamy garnczek z ognia, dolewamy masę budyniową i gotujemy jeszcze chwilę. Przelewamy do miseczek. Podana porcja powinna być chyba dla 3 bardzo głodnych śniadaniowców lub 4 normalnych ludzi (ja nieświadomie zrobiłam dla 2). Podawać z ulubionymi składnikami.

wtorek, 27 listopada 2012

Śniadaniowe streszczenie minionego czasu

Śniadaniowe streszczenie weekendu:
Zdjęcia przedstawiają spartańską wersję śniadań w warunkach konwentowych. Na pierwszym bułka z serkiem i dżemem i jogurt z tymże samym dżemem (z dynii i pomarańczy przywiezionym z domu), a na drugim zimna pizza z oliwkami oraz płatki z mlekiem. Do tego jeszcze standardowo każdego dnia kawa ze stacji benzynowej i tabliczka czekolady dla dodania energii po 3 godzinach snu na twardej podłodze .Konkursy przecież nie wygrają się same ;) 
Wygraliśmy m.in. konkurs o twórczości R. R. Martina, zajęliśmy 3 miejsce w tym o twórczości J.R.R. Tolkiena,  plus jeszcze 3 miejsce w kalamburach i 2 w tabu. Standardowo przywieliśmy więc mały stosik nerdowskich nagród :D 
Taki powód do dumy małego nerda ;)

Konwent stacjonarny to taki...zjazd ludzi którzy lubią fantastykę. Dość straszne miejsce jeżeli spojrzeć na nie z perspektywy kogoś kto fantastyki nie lubi. Mówię wam - aż strach się bać. Mangowcy biegają wolno, goci podobnie, o ludziach od Gwiezdnych wojen nie wspominając. Przypomina to  trochę zoo. Tyko zwierzęta jakieś dziwne.
Ten konkretny konwent był w Lublinie, nazywa się Falkon i jeżdżę na niego (co prawda z przerwami) od jakiś 9 lat. Stanowczo należy do moich ulubionych. 

A wspomniałam, że goniły mnie dwie wielkie, różowe muffinki ? A najpierw grały na gitarze ?
To na prawdę nie była sparka żadnych środków. Mam dowody na to, ze tam były:

(okazało się, że to sprzedawcy stoiska z muffinkami - o tym jednak dowiedziałam sie później)

Te śniadania, które jadłam w domu przedstawiały się już zdrowiej, choć przyznam, że dość monotematycznie: owsianka z makiem i jabłkiem, z bananem, daktylami i cheeriosami, a dziś z bananem, mielonymi migdałami i gorzką czekoladą :) Na pierwszym chwalę sie ponadto, wspomnianą wczoraj, urodzinową nutellą. 

poniedziałek, 26 listopada 2012

Libster blog 3

Chwilowa nieobecność nie była bynajmniej spowodowana obrażeniem się na podziomnik, blogsferę czy internet. Wręcz przeciwnie. Jej przyczyn należy upatrywać wyłącznie w niesprzyjających okolicznościach techniki tj. nieumiejętnością pisania notatek przez telefon oraz utrudnieniami ze strony bloxa w zakresie wstawiania zdjęć. Do tego należy dodać ogromny ładunek braku czasu. Już dziś, a na pewno od jutra postaram się grzecznie wrócić do pisania o śniadaniach, lub względnie o czymś innym.

Teraz jednak z przyczyn różnych ograniczę się jedynie do kwestii Libster bloga. Co prawda któregoś z kolei, jednak wyjątkowego, bo całkiem niespodziewanego. Nominowana została przez Kasię z bloga gotuj z rodzinką.

A i żebym nie zapotniała. Bardzo wam wszystkim dziękuje za życzenia urodzinowe :) Mimo że czysto wirtualne naprawdę sprawiły mi wiele radości i z pełnym przekonaniem mogę napisać, że były to urodziny zdecydowanie lepsze od poprzednich, a świat po nich wydaje się bardziej zamiast mniej optymistyczny.

Z rzeczy z cyklu „informacje prywatne” mogę ujawnić, ze w ramach prezentu otrzymałam m.in. olbrzymi słoik nutelli :D

  1. Dla kogo najchętniej gotujesz?
    Jak pisałam pewnie już kilka razy – nie jestem typem kucharza. Nie czuję się mistrzem kuchni. Szczególnie w zakresie potraw wytrawnych. Chętnie natomiast tworze ciasta, ciasteczka i desery. Te najchętniej wykonuje dla znajomych i przyjaciół. To miłe móc komuś sprawić radość :)
  2. Czego byś nigdy w życiu nie zjadła
    Nie będzie oryginalnie – jak większość wegetarian odpowiem, że nigdy w życiu nie zjadła bym zwierzęcia i niczego w tym rodzaju. Poza tym nie mam jakiś szczególnych oporów przed jakimś typem jedzenia. Uwielbiam próbować nowych rzeczy i zasadniczo jedzenia się nie boję :) 

     
  3. Ulubione miejsce na urlop to…
    Jest zima więc w głowie mi przede wszystkim zimowe wakacje.
    Schronisko w górach z przyjaciółmi, albo coś w tym rodzaju. Do tego grzane wino i planszówki wieczorem; narty albo wycieczki w dzień, rzucanie się śnieżkami albo poduszkami, pieczony ser z frytkami na obiad.
    Lubię prostotę, małe miasteczka, wioski, góry i lasy. Ekskluzywne hotele mnie męczą, podobnie jak zagraniczne „kurorty” i ciepłe obładowane turystami kraje. 

     
  4. Jaki jest Twój kulinarny koszmar z dzieciństwa
    To będzie dość okropne. I wrażliwe osoby lepiej niech nie czytają. Jest taka zupa – nazywa się – flaki lub jak kto woli flaczki – nazwa oddaje zarówno stropień okropności, konsystencje skład jak i wszystko inne.
  5. Otwierasz swoją szafę z ubraniami i pierwsze co widzisz to …
    Dużo czarnych bluzek – zwykle takich samych lub podobnych do siebie. To produkt podstawowy i zawsze musi być w szafie co najmniej kilka, gdybym nie miała pomysłu w co się ubrać. Czarne koszulki na długi rękaw są w mojej szafie tym, czym dla moich śniadań jest owsianka.
  6. Czy lubisz klimat targów staroci ?
    Uwielbiam. Jeżeli czas mi pozwala jestem na krakowskim targu staroci co tydzień. Kiedy gdzieś jadę i widzę ogłoszenia o takim targowisku to też staram się je odwiedzić, zdarza mi się też odbywać małe wycieczki tylko po to by odwiedzić jakiś konkretny targ. Uwielbiam stare przedmioty, meble, urządzenia kuchenne, obrusy, firany itp. Lubię też tylko chodzić i oglądać. Tak samo jak dobrze czuje się w domach gdzie pełno jest tego typu przedmiotów.
    Starocie, a nie antyki – wszelkie filipy XVI i lakierowe misternie rzeźbione i ociekające wysoką ceną przedmioty nie specjalnie mnie bawią.



  7. Stawiasz sobie cele na najbliższe lata, czy też niczego nie planujesz ?
    Mam pewne plany i marzenia, które chce „kiedyś tam” zrealizować. Niemniej jednak to na najbliższym czasie staram się skupiać. Cele czy marzenia są odległe, a to od najbliższych dni zależy nasze szczęście. Szczęśliwym się jest bowiem tu i teraz. 

     
  8. Ostatnio w telewizji oglądałaś …
    Nie oglądam telewizji. Tak zupełnie. Prawdę mówiąc to szczerze jej nie lubię. Ostatnie co oglądałam to był jakiś program który włączono w moim rodzinnym domu w czasie świąt wszystkich świętych. Nie wiem tylko czy ostatnie to były jakieś wiadomości w tvn24 czy psujący mi kompletnie śniadanie dokumentalny film o wędkarstwie. 
     
  9. Na Twojej liście prezentów od Św. Mikołaja pierwsze miejsce zajmuje …
    Hm...kubeczki, filiżanki, talerzyki, haftowane serwetki i foremki do pieczenia – jednym słowem zmyślne urządzenia i naczynka kuchenne. Nie obraziła bym się też na naprawdę dobrą gofrownicę ;)


  10. Co oprócz bloga jest Twoją pasją ?
    Zasadniczo jestem fantastką. Interesuje się więc literaturą fantastyczną i wszystkimi jej pochodnymi. W szczególności natomiast lubię larpy, czyli rodzaj odrywania historii na żywo. Z tym natomiast wiąże się pasja związana z historycznymi strojami – sukniami, gorsetami, płaszczami i kapeluszami. 

     
  11. Jeśli miałabyś określić się jednym słowem, to było by to…
    Elin – po prostu Elin. Czasem myślę że przelazłam gdzieś kiedyś przez międzywymiarową dziurę. 

     (ten obrazek na prawdę dobrze to oddaje)
Ponieważ już raz dopełniłam obowiązku przekazania łańcuszka dalej, tym razem już tego nie zrobię. 
Zdjęcia tradycyjnie pochodzą z soupa, nie jestem więc w stanie podać ich źródła.... 

czwartek, 22 listopada 2012

Owsianka urodzinowa :)

To, że nie lubię własnych urodzin nie oznacza, że nie należy ich uczcić. A ja będę je obchodziła m.in. tak: owsianką z kajmakiem o smaku ciasteczkowym :D
Czy istnieje rzecz lepsza niż kajmak ? Być może. Ja jej nie znam. Jestem prostym człowiekiem. Dla mnie tak  właśnie smakować by mogły rajskie owoce :)

Śniadanie: owsianka o smaku ciasteczkowym z kajmakiem orzechowym i bananami,  posypana pokruszonym owsianym ciastkiem. Być może najlepsza i zarazem najbardziej rozpustna jaką  w życiu jadłam.
W sam raz na prawach śniadaniowego tortu. Bo czy istnieje lepsze śniadanie niż owsianka ?


To właściwie nie smak konkretnie samych ciastek, a masy z której się je przygotowuje.Wczoraj w nocy kiedy  piekłam  ciasteczka do resztki masy w malakserze wlałam mleko na dziś. Przez noc mleko nasiąkło smakiem tej maślanej konsystencji przed której jedzeniem nie umiem się powstrzymać nawet o 9 w nocy.

Sylwia, która miała urodziny wczoraj ogłosiła, że z okazji urodzin będzie odpowiadać na pytania internautów. To chyba fajny zwyczaj. Jeżeli ktoś ma do mnie jakieś pytania zapraszam do ich zadawania w komentarzach. Postaram się na wszystkie odpowiedzieć (choć na te bardziej skomplikowane może dopiero w poniedziałek lub niedziele wieczorem).

(lepse zdjęcia wstawie jak będzie chwila bo blox nie chce ze mną współpracować)

środa, 21 listopada 2012

Zapiekany brązowy ryż z jabłkami...

Zapiekany brązowy ryż z jabłkami.…. podany z jogurtem i migdałami.
Do tego pseudokawa z mekiem.

Wyszedł genialny mimo, że w domu skończył się cynamon i rodzynki. Mimo tego, że zapomniałam go posłodzić (szara reneta jak zwykle ratowała sytuacje). I mimo strasznie zaganianego poranka. Nawet jeżeli spóźniałam się do pracy 15 minut.
Genialny nawet jeżeli nie wygląda ;)

To był bardzo dobry dzień :D
(i twierdze tak mimo tego, że chwile temu przypaliłam omlet na kolacje a blox nie chciał wrzucić zdjęcia śniadania - brrr)

Jutro jeszcze tylko mały dzień zbliżający do nieuchronnej zagłady, a po jutrze - coroczny Falkon, czyli mały wyjazd do Lublina :)

Śniadaniowy ryż zapiekany z jabłkami

Składniki (dla 2 osób):
100 g brązowego ryżu (jeden woreczek)
1+1/3 szklanki mleka
1 jajko
2 jabłka (u mnie szara reneta)
1,5 łyżeczki cukru waniliowego
sól
łyżka miodu (zapomniałam)
opcjonalnie cynamon i rodzynki (u mnie teraz z odrobiną masy makowej)
(podawane z jogurtem naturalnym i migdałami )

Sposób przygotowania:
Wieczorem gotujemy w osolonej wodzie brązowy ryż (około 25-30 minut – może być jeszcze lekko twardy – podczas pieczenia zmięknie na pewno). Ciepły zalewamy szklanką mleka (nadaje się też sojowe - polecam waniliowe), przykrywamy pokrywką i zostawiamy do rana. Jeżeli chcemy dodać rodzynki albo orzechy to to jest dobry moment.
Rano nastawiamy piekarnik na około 170-180 stopni. Na tarce lub w malakserze szatkujemy na drobno jabłka. Mieszamy z ryżem i mlekiem. Jajka ubijamy z cukrem waniliowym i miodem, dolewamy mleko (1/3 szklanki). Mieszamy z pozostałymi składnikami. Wkładamy do foremki (lub mniejszych foremek) wysmarowanych masłem i pieczemy około pół godziny.

Jeżeli ktoś ma czas i cierpliwość to może wyjąć delikatnie z foremki na talerzyk. Wówczas mamy rodzaj zwartego torciku z ryżu i jabłek. U mnie w formie – z foremki szybko do miseczki. Dolać jogurtu, posypać migdałami i jeść ciepły :)

wtorek, 20 listopada 2012

Ciepłe i zdrowe drugie śniadanie na uczelnie

Śniadanie: owsianka z gruszką i mielonym sezamem z dodatkiem serka wiejskiego migdałów i masy makowej i miodu. Maślanka truskawkowa i pseudokawa z mlekiem. 
Przejadłam się....



A teraz o ciepłych i zdrowych śniadaniach poza domem.
Kilka osób mailowo pytało mnie o to co jem na drugie śniadanie...
Od razu mówię, że to bardzo zależy. Kiedy jem w domu to są to rzeczy przeróżne i ciężko je poklasyfikować. Kiedy jem w pracy mam dużą swobodę. Mam tam mikrofalę, toster, lodówkę. Zwykle więc jem przygotowane poprzedniego dnia puddingi, pieczone owsianki, tosty, zapiekanki. Wtedy, kiedy nie mam pomysłu to jem świeżo przygotowane kanapki.

Najtrudniej jest zjeść coś odpowiedniego kiedy się wychodzi na cały (lub pół) dnia na uczelnie. Szczególnie zimą. No można zjeść kanapkę albo drożdżówkę. To tez mi się zdarza...ostatnio jednak na szczęście nie często. Bo kiedy drugie śniadanie jest słodkie i ciepłe to mój nastrój mimo różnych – lepszych i gorszych chwil – jest zdecydowanie bardziej pogodny. Wymyśliłam więc w tym roku prosty i naprawdę dobry pomysł. Ciepłe mleczne zupy – kaszki, owsianki, budynie czy zacierki; lub ewentualnie naleśniki czy omlety albo leniwe pierogi, pokrojone na kawałeczki i pakowane do kubka-termosiku.

Dziś: czekoladowa kasza manna (razowa) na mleku sojowym z dodatkiem gruszki. Kaszkę gotuję i jeszcze gorącą przelewam do kubka – termosiku. Zakręcam. Mój kubeczek trzyma ciepło przez 8-9 godzin. Po 4 da się jeszcze poparzyć .Efekty widać obok :)

Moją czekoladową kaszkę mannę w kubku termicznym dodaje również do akcji "kasza manna"

 

poniedziałek, 19 listopada 2012

Libster blog 2


Dziękuje Paulinie za tag. Muszę jednak zaznaczyć, że odpowiedzenie na zadane pytania było dla mnie stosunkowo trudne. To było dziwne i naprawdę zaczęłam się zastanawiać dlaczego. Pierwsze wytłumaczenie jakie wpadło mi do głowy to różnice między modelem myśleniem humanistów i nie humanistów. Z humanistami mam problem. Ja potrzebuje rzeczy skonkretyzowanych, dookreślonych, najlepiej definicji (a choćby i legalnej). Inaczej się się pogubię w przestrzeni możliwości.
A potem pomyślałam o czymś innym. O tym, że mnóstwo tu pytań o rzeczy duże, ważne i wielkie. O to co NAJ...a ja chyba w życiu mam dużo drobiazgów które cenię. I cieszę się tym co jest. O dużych rzeczach nie myślę.

Pytania :
  1. Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z kuchnią ?
    Sama nie wiem. Wydaje mi się że coś tam gotowałam odkąd nauczyłam się chodzić (rzecz jasna w postaci pomocy). Na skalę bardziej codzienna zaczęłam jednak gotować, w wieku około 12 lat, kiedy zostałam wegetarianką w bardzo mięsożernym domu.
    Ale chyba nie da się mnie nazwać typem kucharza. W gruncie rzeczy rzadko gotuje niespotykane dania. To, że stoję nad garnkiem przez dłuższy czas próbując stworzyć coś wyjątkowego zdarza się raczej od święta niż na co dzień. Brak mi do tego cierpliwości. Długie czekanie na jedzeni to coś co nieodmiennie mnie frustruje.
    Bardzo lubię za to piec ciasta i ciasteczka i tu mogę spokojnie szaleć z fantazją. Ale pieczenie a gotowanie to dwa całkiem różne światy.
  1. Co Cię inspiruje - i na co dzień, i w kuchni ?
    Inspiruje ? Ale do czego ? Chyba nie umiem się inspirować tak ogólnie. Do gotowania wszystko dookoła. Do życia bardzo różnie. A tak poza tym to do różnych rzeczy co innego.

  2. Twoje największe kulinarne marzenie ?
    Trudno powiedzieć. Moje kulinarne marzenia są zmienne w czasie.
    Część się realizuje z biegiem chwil, a część zostaje nadal. Z małych, a takich od dawna niespełnionych to.... (uwaga – będzie głupie) w serialu TrueBlood było takie ciasto. Placek z orzechami pecan i taka masą przypominającą płynne tofii i czekoladę (Pecan Cream Pie). Odkąd je zobaczyłam na ekranie (a było to już ponad rok temu) bardzo bym chciała takiego spróbować. Ale jednocześnie nie chce piec go samodzielnie bo...mam wrażenie że zniknie cała jego magia. Poza tym byłoby mi bardzo smutno gdyby nie wyszło dokładnie takie jak w moich wyobrażeniach.
    Mam też grupę marzeń całkiem innych, ale raczej o nich nie napiszę.


  3. Potrawa, która kojarzy Ci się z beztroskim dzieciństwem to...?
    Z beztroskim dzieciństwem tak ogólnie ? Nie mam pojęcia. Z moim ?pierogi  leniwe :)

  4. W kuchni bardziej cenisz sobie mężczyzn czy kobiety ?
    Prawdę mówiąc nie wiem. Ostatnio rzadko kiedy ktoś dla mnie gotuje. Bardzo mało gotuje też z kimś. A to takie miłe wspomnienia.
    Niestety jeżeli już jem coś ugotowanego przez kogoś innego to zwykle są to obiady robione ręką kobiet. Bardziej lub mniej przymusowe. Coś za czym nie przepadam. Kojarzące się wyłącznie z zawiesistymi zupami, ziemniakami, surówkami do kotleta i całą tą bardzo polską obiadową. Kiedy myślę o wspaniałym posiłku to idę całkiem nie w te stronę.
    I tylko na tej zasadzie odpowiem – mężczyźni.
  1. Rozsądek, czy wodza fantazji ?
    Na co dzień - zdecydowanie rozsądek. Najlepiej zaplanowane i ułożone (choć w praktyce to z tym bywa bardzo różnie). Z dużą doza niepohamowanej fantazji od czasu do czasu. W tym zakresie nie lubię środków pośrednich. 
  2. Słodkie, czy słone ?
    Zdecydowanie słodkie


  3. Jaka muzyka kojarzy Ci się z kuchennym szaleństwem ?
    To kolejne pytanie na które trudno mi odpowiedzieć. Chyba nie słucham muzyki podczas gotowania (może miło byłoby to zmienić ?). Przy jedzeniu wolę natomiast miłą i nieangażującą rozmowę. A więc jeżeli miałabym słuchać przy tym muzyki to zdecydowanie również takiej która byłaby miła i nieangażująca. Podczas jedzenia cenię sobie spokój. 

  4. W kuchni i w życiu - sama, czy z kimś ?
    Raczej z kimś. Zarówno życie jak i jedzenie w towarzystwie wydaje się być o niebo przyjemniejsze. Choć jednocześnie bardziej skomplikowane. Tak życie jak i jedzenie.



  5. Największa kulinarna przygoda ?
    Nie wiem czy cokolwiek jestem w stanie tak nazwać. Gotowanie owsianki nad ogniskiem ? Przygotowywanie z przyjaciółmi w schronisk bez prądu w górach ciepłego obiadu, mając do dyspozycji tylko 2 kubki (kuskus z sosem – nie pytajcie jak nam się to udało, ale łatwo nie było) ? Piecze nieniebieskiego tortu w kształcie ulubionej gry dla koleżanki ? Albo....może niespodziewane śniadanie do łóżka kilka lat temu (nie – całkowicie proszę nie iść tu w kierunku jakiegokolwiek romantyzmu) ?
    Dużo drobiazgów. Kilkanaście wspomnień. Nic co nazwałabym największym.

  6. Najgłębsze kulinarne doznanie smakowe ?
    Chyba nie umiem niczego tak określić. A przynajmniej niczego doniosłego. Jestem prostym stworzeniem. Głębokie zjednoczenie się ze smakiem czekolady mi wystarcza. Chwila zanurzenia łychy w słoiku nutelii (tak bez wyrzutów sumienia )również. 
    Zdjęcia nie są mojego autorstwa. Poznajdywałam je kiedyś na soupie, niestety bez podpisów.

    Teraz jeszcze tylko muszę wymyślić pytania.


    Dodane 20.11.2012 r.

    No dobrze - po 3 libsterach udało mi się wymyślić 11 pytań. Łatwo nie było.
    Sporo osób brało już udział w zabawie, sporo odpowiadało też na pytania po kilka razy. Mam więc nadzieje, że nikogo nie urażę kolejną nominacją. Nikogo też do zabawy nie namawiam. Będzie mi jednak miło jeżeli odpowiecie :) Fajnie byłoby gdybyście dały tu o tym znać :)
    Z racji więc łańcuszkowego obowiązku i prostej ciekawości nominuje kila autorek  blogów na które zaglądam codziennie.

    whiness
    - Ashtray
    - blissful 
    - Paulinkę 
    - Magdę
    - Searching for happiness...
    - Ewelinę
    - arbuzowedaiquiri
    - Misie
    - czekoladową
    - Kasztanową  
    a i olala (Julie) jeżeli tylko chce :) 


    Lista pytań:
      1. Gdybyś mogła zamówić w dowolnej restauracji lub kawiarni dowolne jedno danie lub deser, co by to było ?
      2. Idealny posiłek z drugą połówką to dla Ciebie raczej kolacja w eleganckiej restauracji, piknik na trawie czy obiad w domu z rodziną ? (a może coś jeszcze innego ?)
      3. Kawa słodka czy bez cukru, a może herbata ?
      4.Opisz swoja wymarzoną kuchnie w przyszłości ? Jak będzie wyglądać ? W jakim będzie stylu ?
      5. Lubisz czytać ? Jeżeli tak to jaki typ/gatunek książek lubisz najbardziej ?
      6. Szpilki, trampki a może glany ? W jakich butach chodzisz najczęściej ?
      7. Ulubiony gatunek muzyczny ?
      8. Na jakich jesteś studiach ? Jakie skończyłaś lub na jakie się wybierasz, lub jaki zawód chcesz wykonywać ?
      9. Jaki jest twój stosunek do wegetarian ?
      10.Kraj który zawsze chciałaś odwiedzić i dlaczego akurat ten ?
      11. Idealna impreza, przyjęcie to dla ciebie ?

Kakaowa pieczona owsianka

Śniadanie: 1 porcja kakaowej pieczonej owsianki, 200 g jogurtu naturalnego z olejem lnianym, konfiturą z dynii i miodem. Pseudokawa z mlekiem.
A teraz biegiem na wykład, który zaczął się minutę temu.

Wszyscy chyba już próbowali tej owsianki. Postanowiłam więc spróbować i ja. Pieczona kakaowa owsianka z przepisu sylvi.
I chyba będę pierwszą która stwierdzi, że efekt końcowy nie bardzo przypadł mi do gustu.
Może to dlatego, ze miałam tylko 1,5 banana zamiast 2 ?
Owsianka była niezła, owszem .Bardzo kakaowa i ciekawa. Trochę jak mocno kakaowe, małosłodkie ciastko. Ale choć moja kariera w zakresie pieczonych owsianek zaczęła się niedawno, przez porównanie ta wypadła blado.

Na brak motywacji grzane wino albo miód  wieczorem i do przodu :)

Na śniadanie więc nie narzekam. I życzę wam wszystkim miłego dnia :) 
Wszystkim bez wyjątku

niedziela, 18 listopada 2012

O słodkich letnich truskawkach

I po tym wszystkim nie miałam nawet ochoty na śniadanie. Blogsfera może być z siebie dumna.

Potem ksiądz hobbit powiedział, że jak wszystkie gwiazdy zgasną trzeba myśleć o lecie. O słodkich figach przychodzących razem ze słońcem. Dla mnie z latem przychodzą truskawki. 



Śniadanie: jabłko i marchewka, pseudokawa z mlekiem. (Bez zdjęcia bo z nihilistyczną  myślą - nic nie będę fotografować)
Owsianko - manna z letnimi truskawkami i bananami. Ciepłe mleko z miodem i cynamonem - to to na zdjęciu. (Mleko 2% :)

Pseudokawa to nasz domowy kryptonim dla mieszanki cykroii z kawą rozpuszczalną. To bardzo długa nazwa  ta...cykoria z kawą i mlekiem. Uwielbiam kawę ale tyko dobrą. Żadnej rozpuszczanej, żadnego zalewania fusów, nawet kiedy ekspres jest kiepski to kawa jest fuj. W domu więc na ogół pije mleczną cykorię z dodatkiem kofeiny.  ten napój jest miły w smaku i chociaż nie udaje kawy.

sobota, 17 listopada 2012

Co chcesz na śniadanie ? Owsiankę. Słodką i ciepłą :)

Co chcesz na śniadanie ? Owsiankę. Słodką i ciepłą :)
A ja chciałam czekoladę :)

Owsianka to moje klasyczne połączenie które szczerze uwielbiam czyli owsianka z bananem i daktylami, miodem i wanilią. Tym razem jednak nieco zmodyfikowana. Bo wzbogacona o orzechy i ...topiąca się gorzką czekoladę (60%).


Dodatek gorzkiej czekolady topiącej się na gorącej bananowej masie był genialny.
Raptem 3 niewielkie kostki, a jaka radość ;)
 
Śniadanie: owsianka bananowo - miodowa z daktylami i rodzynkami. Z dodatkiem serka wiejskiego i orzechów włoskich, musli i topiącej się gorzkiej czekolady.
Do tego jogurt naturalny z masą makową, musi miodowym i miodem oraz konfiturą z dynii i pomarańczy z łyżeczką oleju lnianego.
Inka karmelowa z mlekiem.

Śniadanie na 5+

Przy tej okazji dziekuje wszytskim za dyskusję w temacie dotycząca jadłospisów. Cieszę się, że ostatecznie udało się obyć bez większych zgrzytów i kłótni.
Obawiam się, że wczorajszy jadłospis był prawdopodobnie ostatnim, który tu trafił. Nie chce w tym moim małym zakątku internetu zakłócać spokoju. Ani swojego ani innych :)

piątek, 16 listopada 2012

Śniadaniowa kasza gryczana na słodko

(małe, słodkie odstępstwo od śniadaniowej owsianki) 

Śniadanie: kasza gryczana na mleku sojowym (waniliowym), z masą makową, jabłkiem i orzechami włoskimi. Z dodatkiem serka wiejskiego, posypana mieszanką orzechów.
Maślanka truskawkowa
Inka karmelowa z mlekiem.

 *
Kasza gryczana to takie brzydkie kaczątko polskich obiadów. Kiedy szuka się na nią pomysłów okazuje się, że zostaje mięso w mięsnym sosie. Zupełnie jakbyśmy nie umieli wydostać się z ciasnych wspomnień szkolnych stołówek i zbyt małych barów mlecznych. 
 Nie byłam wyjątkiem. Na usprawiedliwienie dodam, że tuż za rogiem, obok mojego domu jest właśnie taki zbyt mały bar mleczny. Każdego dnia kiedy idę chodnikiem z jego okien i uchylonych kuchennych drzwi nieodmiennie wydobywają się te same gulaszowo-gryczane zapachy. 

Do kaszy gryczanej łatwo zmienić podejście. Mnie się udało kiedy przyjrzałam się kilka lat temu opakowaniu i uderzyło mnie słowo „palona”. Od nici do kłębka okazało się, ze kaszy gryczanej wcale nie trzeba „palić” a można zostawić w spokoju. Wtedy zamiast cierpkiej potrawy o charakterystycznym aromacie zamienia się w kasze niezwykłej wręcz delikatności, która świetnie nadaje się do dań na słodko.


Kasza gryczana na mleku z masą makową, prażonym jabłkiem i orzechami włoskimi:

Kasze gryczaną na mleku gotuje się tak samo jak ryż na mleku i całkiem podobnie do owsianki.
To taki mój sposób na szybkie śniadanie. Bardzo sycące i będące miłą alternatywą dla owsianki. Wieczorem zalewam wodą z solą, gotuje 15 minut, zalewam zimnym mlekiem i zostawiam tak pod przykryciem do rana.
Zrobienie na tej podstawie śniadania to już nad ranem tylko 5 minut.

Składniki (dla 2 bardzo głodnych osób, albo na 3 porcje)
85 g kaszy gryczanej niepaonej
szklanka wody
szczypta soli
szklanka mleka (u mnie sojowe)

+ 300 mleka rano (u mnie sojowe)
1 jabłko
2-3 porządne łyżki masy makowej
duża garść orzechów (u mnie w większości włoskie i kilka migdałów)
łyżka miodu
szczypta soli i czegoś do słodzenia
cynamon

Sposób przygotowania
kaszę gryczaną zalewamy wrzątkiem i gotujemy (z solą) pod przykryciem około 15-17 minut. Następnie zalewamy szklanką mleka i pod przykryciem zostawiamy do rana.

Rano powita nas kasza która wchłonęła całe pozostawione mleczko.
Dodajemy do niej jabłka (mogą być surowe lub podprażone na patelni), masę makową, miód i część orzechów. Dolewamy mleko i gotujemy nie więcej niż 4-5 minut (jak zgęstnieje). Zdejmujemy z palnika, przyprawiamy, przelewamy do miseczek i posypujemy resztą orzechów.Gotowe.

Prawdę mówiąc równie mocno lubię tą wersje również bez mleka (pomijamy zalanie mlekiem rano – to wieczorem jest potrzebne), jako słodką kaszę z owocami i bakaliami. Wedy dodaje jedynie więcej miodu. Pysznie smakuje z jogurtem.




czwartek, 15 listopada 2012

Owsianka piankowa albo pianka owsiankowa

Owsianka piankowa. Jedna z najciekawszych owsianek w mojej karierze. Smakuje jak owsiankowy mus albo pianka na ciepło.
Leciutka jak piórko. Bardzo smaczna i sycąca zarazem. 
Patent z którego jestem bardzo dumna.


 (śniadanie: owsianka piankowa, szklanka maślanki truskawkowej z odrobiną oleju lnianego)

Zdjęcia niestety nie oddają do końca tego co staram się przekazać. Musicie więc zaufać mi na słowo. Wyobraźcie sobie konsystencje lżejszą niż ptasie mleczko. Ptasie mleczko o smaku kogla mogla i owsianki w jednym. Kiedy nabiera się ją na łyżeczkę najbardziej przypomina czekoladowy mus.

Polecam wszystkim którzy maja problem by przekonać się do owsianki z jajkiem.
W odróżnieniu bowiem od tradycyjnej wersji konsystencja zamiast być wadą staje się zaletą. Zawiesiste białko staje się lekkim puchem o przyjemnym smaku. Ciężko tej wersji nie lubić.
Przetestowana na zdecydowanym przeciwniku owsianki z jajkiem.  

Przepis na owsiankę piankową:

Składniki:
50 g  płatków owsianych
15 g otrębów owsianych
Łyżeczka kaszy manny
200 ml mleka sojowego waniliowego
1 jajko (oddzielnie białko i  żółtko)
Szczypta soli
Szczypta czegoś do słodzenia (u mnie stewia)
(można również dodać innych przypraw np. wanilii, kardamonu, skórki pomarańczowej albo masła orzechowego)
Sposób przygotowania: 
owsiankę gotujemy tradycyjnie – płatki najpierw na wodzie potem na mleku, w proporcjach jak kto lubi (polecam owsiankę o średniej gęstości, a na pewno nie bardzo gęstą). U mnie było to (na dwie porcje) 65 g płatków i otrębów owsianych oraz łyżeczka razowej kaszy manny. Część płatków zmieliłam na mączkę. Płatki ugotowałam w 200 ml mleka sojowego waniliowego. W czasie gotowania oddzielamy białko od żółtka. Białko ubijamy mikserem z odrobina soli. Kiedy owsianka jest gotowa przyprawiamy ja do smaku  -jakimś słodziłem i solą. Dodajemy żółtko, a na końcu delikatnie dodajemy piane z białek, do uzyskania jednolitej konsystencji.