Zmarnowałam wczoraj sporo czasu szperając w internecie na temat warzyw w puszcze. Zwłaszcza tych strączkowych. Przywykłam do myślenia o nich jako o niezdrowych. Niemniej jednak np. zwykła soja to najpierw min.. 24 godziny moczenia a potem z 3 gotowania. W rezultacie ziarna soi jem 3 razy do roku jadąc do mamy jak ona je ugotuje. A bardzo soję lubię.
Soja z puszki jest od razu do jedzenia i przyznam, że smakuje nieźle (choć trochę pachnie jak kocie żarcie) . W składzie: soja, woda, sól. Niby nic nie zdrowego. Czemu więc puszki uchodzą za takie złe ? Tego nie znalazłam.
Problem dotyczy tez cieciorki czy fasoli różnych odmian.Kukurydzy i groszku.
Pytanie kieruje szczególnie do dietetyków oraz innych osób które zaznajamiały się jakoś z tematem.
Pewne dane rzecz jasna znalazłam, ale krytyka dotyczy przeważnie konserw mięsnych i czasem rybnych. Mówi się o ogromnej ilość niezdrowego tłuszczu i konserwantów w składzie. Inny temat to kwestia samej puszki i przenikających z niektórych określonych substancji szkodliwych (ale publikacje dotyczyły jednak głównie napoi i puszek starego typy z taka białą "emalią").
Polskie prawo nakazuje pisać o całym składzie produktów spożywczych. Więc jeżeli konserwantów na etykiecie nie ma to w środku w teorii też ich być nie powinno. Tyle, ze różnego rodzaju afer z tym związanych było już wiele (jak choćby ta sprzed kilku lat dotycząca żelatyny w jogurtach i serkach bakomy).
I co tu począć ?
Teraz to sama się nad tym zastanawiam, ja kupuje fasole i cieciorce w puszce, z wygody. Jak dowiesz się czegoś więcej daj koniecznie znać :)
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio dużo o tym czytałam, bo lubię czerwoną fasolę z puszki. Nic nie znalazłam, wiem tyle, że owoce z puszki są niezdrowe ze względu na ilość cukru w zalewie... ale o strączkach nic nie wiem.
OdpowiedzUsuńMnie tam moczenie i gotowanie nie zraża, choć przyznam że cieciorkę często dodaję np. do ciasta na chleb czy bułki taką zblendowaną lub w całości. No i wtedy gotuję ją 1,5 godziny, a czasem zapomnę sobie, i w efekcie robi się niejadalna i czarna :>. Ja nie kupuję puszkowych bo najczęściej są to strasznie nawożone, genetycznie modyfikowana warzywka i przez to że długo gotowane i zalewane tracą pewnie jakieś wartości odżywcze. No i też bardzo lubię soje, ale najbardziej lubię taką maminą pastę sojową z dzieciństwa z pieczarkami i cebulką, niebo w gębie!
OdpowiedzUsuńPS. co do obiektywu to jest to Pentax 50mm f/1.4 :>
Dużo sodu, którego się pozbędziesz płucząc strączki bardzo dokładnie z zalewy :). Smacznegoo!
OdpowiedzUsuńja zawsze wybieram groszek i kukurydzę bez cukru w składzie zalewy, a po otwarciu dokładnie płuczę na sitku ; )
OdpowiedzUsuńMyślę, że może namaczanie w zalewie i może jakieś procesy, które przechodzą przed wpakowaniem do takiej puszki, sprawiają że tracą zawarte w nich witaminy? Ale to tylko takie moje przypuszczenia, bo tak na prawdę nie wiem nic na ten temat ;p.
OdpowiedzUsuńA ja mam to gdzieś i jem to na co mam ochotę, czy ma konserwanty czy nie ma, bez przesady, nie popadajmy w paranoję. Jako promotorka zdrowia dbam o to by dobrze komponować posiłki i dbać o to aby moja dieta była zbilansowana, ale nie przesadzajmy z tymi "ulepszaczami" bo prawda jest taka, że znalezienie produktu bez glutaminianu sodu, albo innego e-składnika graniczy z cudem, a jak już znajdziemy to niestety większość takich produktów ma takie ceny, że przeciętnego Kowalskiego nie stać na takie "frykasy" ;P
OdpowiedzUsuńCóż. Ja jem na co mam ochotę. Niemniej jednak lubię wiedzieć co to jest i zdawać sobie sprawę czy jem teraz coś zdrowego, neutralnego czy szkodliwego. I jeżeli chce czegoś zdrowego to zamiast "frykasów" robię to sama np. jogurt owocowy z owoców i zwykłego jogurtu. Zdarza mi się tez jogurt rozmnażać z wcześniejszego jogurtu.
UsuńA jeżeli mam ochotę na coś co po prostu zwyczajnie jest smaczne to to właśnie jem.
Co do strączków to są to u mnie w dużej mierze zastępniki białka więc traktuje je jako produkty dla zdrowego jedzenia. I chce się dowiedzieć czy takie w puszcze traktować podobnie. Jeżeli są nie zdrowe to będę jeść tylko takie naturalne albo wcale, bo inaczej mija się to z celem.
Producenci nie powinni przecież oszukiwać konsumentów ;) Jedank ja też jestem zdania, że warto przepłukać taką puszkową zawartość.
OdpowiedzUsuńDokładnie, zgadzam się z Bliss. Sama jem puszkowe warzywa ale przed użyciem płuczę.
Usuńz reguły nie jadam puszkowanych produktów i mam kłopot z głowy;)
OdpowiedzUsuńJa staram się ograniczać puszkowane, głównie ze względu na smak - puszkowanie niestety go zmienia. Trochę też nieufnie podchodzę do metalu z puszki. Ale np. sałatki jarzynowej nie wyobrażam sobie bez groszku i kukurydzy z puszki.
OdpowiedzUsuńDziękuję za nominację iiii niespodzianka! Też zostałaś nominowana!;)
OdpowiedzUsuńhttp://niekonieczniedietetycznie.blogspot.com/2012/08/111-versatile-blogger-awards.html (wyjaśniłam to u siebie ;))