wtorek, 21 maja 2013

Jaglanka z jabłkiem

Jaglanka z jabłkiem, rodzynkami, serkiem wiejskim i cynamonem. Posypana jagodami goi, migdałami i nasionami chia


Do dziwnych właściwości mojej jaglanki należy to, że ilekroć ją zrobię tylekroć, potem okazuje się, że ze zdjęciem jest coś nie tak. Dziś na przykład jest niebieskie. Tym razem je wstawię pokazując owej tendencji, że mam ją w nosie. Może spakować walizki i więcej się nie pokazywać :)

***
Nie umiałabym studiować dietetyki. Przyjmować za pewnik rzeczy, które zmieniają się w ciągu kilku miesięcy. Nauki gdzie paradygmaty obalane są w zaledwie kilka lat.
Soja która miała być genialnym źródłem pełnowartościowego białka ponoć hamuje rozwój mięśni i negatywnie wpływa na metabolizm, wpływając na hormony tarczycy. Ciekawe co będzie za rok.

14 komentarzy:

  1. Kasza jaglana jest chyba moją ulubioną. Pysznie podana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie, to nie przedmiot do studiowania, to raczej jak informacje do oglądania na bieżąco w telewizji. Nie martw się, pewnie za kilka lat frytki okażą się bogatym źródłem białka i magnezu :)
    A jaglanki kocham, nie ważne jaki kolor mają na zdjęciu :D

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie dzięki tym informacjom człowiek ma okazję studiować dietetykę całe życie. Ale ja również bym się do tego nie nadawała.

    Narobiłaś mi ochoty na to miseczkowe śniadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja tak uwielbiam mleko sojowe...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlatego właśnie ja patrzę na te wszystkie nowinki z przymrużeniem oka. Nie warto się tak stresować i przejmować.

    Jaka delikatna :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz przepiękną zastawę *.*
    Myślałam nad dietetyką, ale to nie dla mnie... Nienawidzę biologii :P

    OdpowiedzUsuń
  7. z tą soją to nie taka nowość, a i tak nie wiadomo, kogo słuchać. ale ja i tak wolę praktycznie wszystkie inne strączkowe od soi, więc problem dla mnie znika ;) a dietetyków narobiło się jak grzybów po deszczu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Znam to :) Zdjęcia i photoshop płatają Figle :) Pyszne śniadanko. A co do drugiego wątku.
    Wszystko się zmienia co chwila. Medycyna i ogólnie kierunki naukowe to ciągła zmienna. Coś co wczoraj było niesamowitym lekarstwem dziś jest trucizną. Ciepłolecznictwo w RZS było kiedyś ok, potem BE, teraz to ok ale tylko w stanach remisji ... itd ... Jestem fizjoterapeutą i wiem że wybierając ten zawód ( to samo tyczy się pozostałych naukowych) wybrałam dożywotnią naukę - wcześniej nauczone metody, wiedzę, informację należy zastępować nowymi albo odświeżać te które kiedyś obalono a okazują się dziś być dobre. Idziemy naprzód, robimy badania kliniczne potwierdzające/niszczące tezy innych/nasze. To przez nowe urządzenia które kiedyś nie były osiągalne i nie mogły być używane do badań a teraz są na wyciągnięcie ręki. Mamy większe "pole", więcej możliwości. Prawda że niektóre tezy wydają się być śmieszne, ale tak jak zauważyłaś za pewien czas może się zmienić. Ale nie miałam przez to ochoty rezygnować z tego kierunku i nigdy nie przestane. Bo co złego w tym że idziemy do przodu? Nie stoimi sztywno przy jednym stwierdzeniu, nie szukamy dziury w całym będąc ślepym na inne być może lepsze stwierdzenia? Bo właśnie dzięki tym stawianiu nowych tez idziemy naprzód.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pracuje w takim zawodzie, który z samej swojej istoty zmienia się ciągle, tyle ze każdy wie, że to co powie ustawodawca nie jest "prawdą" tylko "prawem" i kazdy zdaje sobie sprawę, że może się zmienić. Stosuje sie to w danej chwili obowiązuje i od razu wie się co sie robi jak się zmieni albo gdzie szukać jeżeli sytuacja miała miejsce przed wydaniem konkretnego aktu. To jest wieczn nauka..
      A tu hm...czuje się sama jak eksperymentator który prowadzi testy na żywym organizmie. I to zwykle swoim. Ostatecznie najlepiej byłoby żywić się powietrzem lub organiczną sałatą.To jakoś odbiera apetyt. Mleko krowie jest szkodliwe, kozie jest mniej szkodliwe, z soi jest bardzo szkodliwe, z orzechów nie ma wapnia i b12 i jest tłuste, owsiane w ogóle nie spełnia standardów mleka i nie ma białka. Białko jest w porządnych ilościach w mięsie które jest szkodliwe, soi która jak widać jest szkodliwa, innych strączkach ale niepełnowartościowe i mało i szkodzą na układ trawienny, w glutenie, który jest odżegnywany od czci i wiary no i mleku (o nim wyżej) plus jajkach które przez wiele lat były złem wcielonym. Mała ilość białka w diecie jest zla. No i można tak dalej i dalej...

      Usuń
  9. jaglanka z jabłkiem to moja ulubiona. zaraz po z gruszką :) nie lubię soi, nie jadam jej, więc się tym nie przejmuje, ale irytują mnie niektóre "nowinki" od dietetyków.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wiesz, że właśnie dzisiaj dowiedziałam się o tych właściwościach soi? Czytałam ulotkę lekarstwa na tarczycę właśnie i taki .. Szok.

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja o soi już dawno różne opinie słyszałam. Tak to już jest ze wszystkim, zmienia się to jak w kalejdoskopie.
    Zjadłabym jaglankę, nawet niebieską ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. to akurat nie jest nowinka, soja jest jedną z najbardziej przetworzonych (GMO) produktów. wytwarza również kobiece hormony - może to i dobrze! :) jednak trzeba pamiętać, że o takich niepożądanych działaniach mowa jest w przypadku stanowczego przedawkowania produktu. a jaglanka pycha :)

    OdpowiedzUsuń
  13. w takiej kompozycji jaglanki jeszcze nie jadłam, same pyszności w twojej boskiej miseczce <3

    OdpowiedzUsuń