Tęsknie za domem.
Mój żołądek umęczony tłuszczem i masłem ( w którym utytłane jest całe jedzenie), woła o owoce. O warzywa które nie są zatopione w grubej warstwie majonezu. O ciepłą, zdrową owsiankę na śniadanie w miejsce sera i sałatki majonezowej.
Najmilszą rzeczą w świętach jest dawanie prezentów. Robienie ich i przygotowywanie. Pakowanie paczek. Wiązanie kolorowych wstążek. Obawiam się tylko, że sama nie łubie ich dostawać. Ja bardzo kiepsko udaje.
Dostałam za to nowe miseczki do zapiekania :) Może tym razem będą miały właściwy rozmiar ;)
Przyjemnie jest też wysyłać kartki świąteczne. Wybierać kolorowe wizerunki choinek i mikołajów, przeglądać mniej lub bardziej oryginalne obrazki. Najładniejsze jakie znalazłam miały porcje owocowej herbaty zamkniętej za plastikową szybką :) Te niestety znalazłam już po wysłaniu całej reszty.
Dostałam za to nowe miseczki do zapiekania :) Może tym razem będą miały właściwy rozmiar ;)
Przyjemnie jest też wysyłać kartki świąteczne. Wybierać kolorowe wizerunki choinek i mikołajów, przeglądać mniej lub bardziej oryginalne obrazki. Najładniejsze jakie znalazłam miały porcje owocowej herbaty zamkniętej za plastikową szybką :) Te niestety znalazłam już po wysłaniu całej reszty.
Pierwszy raz od nie wiem jak dawna ubrałam też choinkę i muszę przyznać ze była ładna. Jedna z ładniejszych jakie widziałam. Obwieszona dzwonkami i nadziewanymi goździkami mandarynkami. Z łańcuchem z małych prezencików i czerwonych paciorków.
Chciałabym móc kiedyś zrobić własne święta – z tofu w glonach nori na prawach ryby, mnóstwem pierogów z owocami i czekoladą (nieutytłanych w maśle), lekką kapustą z grzybami, sosem „z dodatkiem” majonezu, zdrowymi ciastami, kutią, kluskami z makiem i miodem,owocami i orzechami w karmelu. Gdzie jedzenie nie zacznie się o 19, gdzie na śniadanie po porządnej kolacji, będzie można zjeść jogurt z dżemem z, a nie drugą porcje niedojedzonych śledzi.
Bo teraz JA - stworzenie kochające przyjemność jedzenia jak nic innego, na myśl o kolejnym posiłku dostaję ataku paniki. Chcę się ukryć w najmniejszym pokoju, najlepiej pod łóżkiem i przeczekać. Bo nawet kubek maślanki ma już posmak masła i zapach śledzia w oleju.
Ale jutro będzie już lepiej. Na pewno :)
Hej, nie łam się. Przecież to jedzenie Cię nie zabije. ;) Rozumiem, że co za dużo, to niezdrowo, ale... najważniejszy jest chyba sam kontakt z bliskimi. Wiadomo, że czasem nie ma nic lepszego niż spokojne wrócenie do domu, zrobienie ulubionej potrawy i odprężenie się w ciszy, ale... takie święta na pewno też mają jakiś swój urok.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mimo wszystko te święta dały Ci radość, a może w czasie przyszłych świąt spróbujesz przemycić na stół coś, co najbardziej lubisz? Moi rodzice w ostatnich latach nie mieli nic przeciwko nieco "uzdrowionym" specjałom. A może to też fakt, że u nas nic nigdy nie pływało w maśle Hmm...
Trudno się jest cieszyć kiedy się kiepsko czuje. I obawiam sie, ze żadna z moich rodzin nie zaakceptuje niczego co jest zdrowe. Albo musiała bym jeść to tylko ja a to smutne.
UsuńElin... moja niestety tez lubi za przeproszniem cholenie tlusto, ale przygotowalam pare potraw (nie na wigilie, ale na kolejne dwa dni) troche sama. np. zrobilam osobno kapuste duszona z suszonymi grzybami na 2,5lyzkach masla z cebulka podprazona na oliwie, dwie keksowki pelnoziarnistego piernika, saltake makaronowa z tuncYkiem z sosoem czosnkowo-ziolowym na bazie jogirtu, paste jajeczna z serka wiejskiego. o dziwo kapuaty juz nie ma, wszystkim posmakowala bardziej moja niz mamy, salatki zostaly moze dwie duze lyzki, jedna cala keksowka piernika tez poszla, a pasty zostalo moze na dwie kromki chleba.;)
UsuńŚwięta już się kończą, dasz radę :) Ja również przemyciłabym chętnie na wigilijny stół równie pyszne, ale nie tak turbo-kaloryczne dania.
OdpowiedzUsuńWiem - dziś wrócę do domu i wszystko się skończy.
UsuńOj tam, swięta nie zawsze muszą być takie tłuste, kaloryczne owszem, ale nie zawsze tak bardzo niezdrowe. W tym roku specjalnie zadbałam o to, by kutia była słodka, ale też wartościowa, bigos smaczny i zdrowy, kompot z suszu również, buraczane pierogi bez żadnego masła i tłuszczu- naprawdę się da :)
OdpowiedzUsuńElin u mnie też rodzina nie wyobraża sobie świąt bez smażonej na dużej ilości masła ryby, czy tłustej kapusty, ale wiesz co? To są święta - kilka dni, podczas których jedzenie ma dla mnie najmniejsze znaczenie - a raczej to w jaki sposób są przyrządzone dane potrawy. Na co dzień mogę smażyć na teflonie, i jeść zdrowe placki, ale szczerze - nie wyobrażam sobie tego, aby na miejsce takich potraw, czy ciężkich, tłustych serników z mnóstwem żółtek i kruszonki wskoczyły dania 'odtłuszczone' (jakkolwiek sobie to każdy rozumie). Nie dajmy się zwariować :)
OdpowiedzUsuńTyle, że ja od takiego jedzenia w większych ilościach się koszmarnie czuje. To nie są widzimisię czy zwracanie uwagi na jedzenie - mój organizm żyć mi nie daje. I właśnie przez to, że trzeba robić wyjątki "dla rodziny" czuje sie jeszcze gorzej bo je robię i nie myślę co jem, a potem umieram kolejny dzień. Nie wiem czy da się w ten sposób cieszyć z czegokolwiek.
UsuńAle wyobraź sobie, jak będzie Cię cieszyć i smakować swoje własne, zdrowe i czyste jedzenie :)
UsuńElin, trochę niezdrowych rzeczy raz w ciągu roku nie zaszkodzi. Nie można myslec tylko o tym czy coś jest zdrowe czy nie. W życiu są ważniejsze rzeczy. Poza tym zawsze możesz powiedzieć, że nie masz na coś ochoty i podziękować (czytając twojego bloga domyślam się że jestes raczej szczerą i agresywną osobą) albo sama coś upiec czy przygotować.
OdpowiedzUsuńz chęcią wproszę się do Ciebie na Twoje wymarzone święta jeśli pozwolisz :)
OdpowiedzUsuńproszę, proszę, proszę! :)
Elin-bezpiecznej podróży!
OdpowiedzUsuńWiem,że rady ugotuj coś sama są zbędne-bo zrobiłam piernik z marchewką,który został potraktowany kupnym lukrem, pierogi zalane zasmażką,śledzie na wigilijny obiad - zalane śmietaną.
Też tęsknie. Za zwyczajną owsianką,musli z mlekiem,gorzkim kakao,zaszywaniem się w bibliotece na cały dzień, życiem w biegu,nauką,spacerami po deptaku czy wieczornymi spotkaniami ze znajomymi-tu nie ma gdzie pójść mam już odleżyny!
Pozdrawiam znad talerza owoców i dostawionego przez Mamę serniczka.
Byle do eee Wielkanocy? =)
Ja miałam to szczęście że teściowie u których spędziliśmy święta nie wyznają zasady "na święta ma być tłusto i koniecznie 12 dań" ;) - były burgery fasolowe, lekka kapusta z grochem i siemieniotka (przepis za chwile na blogu :P ) oraz kompot ze śliwek. I to tyle. Taka bida w czasach kryzysu ale za to smacznie. Nadrabiałyśmy ciastami bo i ja zrobiłam i teściowa :P Ale to brał każdy jak chciał bez zmuszania. Śniadanie lekkie i prawie niezjedzone bo nikt nie miał siły :P
OdpowiedzUsuńA ja Cie rozumiem, moj zoladek tez daje mi sie we znaki przez te smazone ryby i inne podobne i ciesze sie, ze juz koniec ;)
OdpowiedzUsuńElin, dziekuje za kartke! Doszla w Wigilie, strasznie sie wzruszylam jak czytalam :)
Święta już takie są, ale fakt za długo i za dużo tego wszystkiego. Powinno być 100 razy mniej, po trochu :) Szczerze stęskniłam się za zwykłą owsianką z jabłkiem, po której czuję się syto, ale lekko, a nie jak balon :)
OdpowiedzUsuńU mnie nie było tłusto, bo cała rodzina jest przywyczajona do kuchni śródziemnomorskiej, ale tęsknię już za normalnym jedzeniem. Jutro trzeba będzie dojadac...
OdpowiedzUsuńno nasze swiąteczne potrawy nie zawsze muszą być tłuste,ale zazwyczaj są ... ja tam popróbowałam po trochu każdego dania i jakoś mnie to nie odraziło ,ale na codzień bym nie wytrzymała ... rozumiem twoje uczucie - warzywa, owoce ! <3
OdpowiedzUsuń