Prawie góry. Dzień deszczowy. Śniadanie 2. Poniedziałek. Przygotowania do spaceru
Śniadanie: manno-owsianka na górskiej wodzie z borówkami z krzaczka przy domu. Nadal jedząc śniadanie zachodzę w głowę jak to jest, że mam butle wody stamtąd, te same płatki i mannę i dokładnie takie same borówki. A smak nie do powtórzenia.
***
Prawie góry. Dzień słoneczny. Śniadanie 2. Niedziela. Śniadanie na schodkach werandy.
Śniadanie: waniliowy makaron razowy na mleku sojowym. Z malinami z pół dzikich krzaczków. Rozgrzewający na chłodny poranek ciepłego dnia.
W trakcie dnia druga genialna odsłona malin: ciepły waniliowy budyń z mnóstwem malin.
To był też dzień pracy i pisania oraz odwiedzenia starego franciszkańskiego klasztoru z małą dzwonnicą i mnichami którzy postraszyli nas ogniem piekielnym.
***
Prawie góry. Dzień 0. Dzień owocobrania. Sobota. Przyjazd
20.45 Wieczór zapowiadał burze, która jednak nie przyszła. Na stoliku obok leżą dzisiejsze zdobycze - owoce. Włączyłam cichą muzykę, a na kuchence gotuje się woda na kawę. Biorę się do pracy. Malin nie było tyle co rok temu. Pewnie zbyt późno przyjechaliśmy,. Te dzikie już się kończyły, te z chruśniaka jeszcze nie zaczęły. Rekompensował to dziki urodzaj amerykańskich borówek i znalezione w starej części zarośniętego sadu pierwsze tegoroczne papierówki.
***
Wyjazd ? Moje prawie góry to takie miejsce do uciekania. Gdzie nie ma porządnej drogi, jest za to łąka, lasek, stary zdziczały sad i mnóstwo nieba. Najświeższe powietrze jakie się da i drewniana chatka z okiennicami.
Zwykle jadę tam po prostu czytać i poszukać nowych ścieżek przez pagórki. Teraz starałam się pracować. Ze skutkiem - raz lepiej, raz gorzej, choć na pewno milej. Na werandzie z widokiem na góry i komputerem podłączonym zestawem przedłużaczy przerzuconych przez okno.
Dlaczego prawie góry ? Bo dla mnie - wychowanej w krainie gdzie patrząc na horyzont widzi się najdalsze jego krańce, gdzie ziemia jest płaska, a każdy pagórek to poważne wybrzuszenie terenu ta wioska to porządne góry. Gdzie nie spojrzysz tam wzniesienia, horyzont ma kilka poziomów. Góra, za górą i jeszcze jedna góra. Ziemia jest tak pofałdowana, że ciężko znaleźć coś choć trochę równego - każda łąka i ogród to stok. Wszędzie pochylnie. Spacer to górska wspinaczka. W górę, w dół,w górę w dół i tak bez końca.
A dla mieszkańców małopolski to stamtąd do gór jeszcze daleko. Żadnych szczytów, żadnych skał - ino troche pagórków..
Dlaczego prawie góry ? Bo dla mnie - wychowanej w krainie gdzie patrząc na horyzont widzi się najdalsze jego krańce, gdzie ziemia jest płaska, a każdy pagórek to poważne wybrzuszenie terenu ta wioska to porządne góry. Gdzie nie spojrzysz tam wzniesienia, horyzont ma kilka poziomów. Góra, za górą i jeszcze jedna góra. Ziemia jest tak pofałdowana, że ciężko znaleźć coś choć trochę równego - każda łąka i ogród to stok. Wszędzie pochylnie. Spacer to górska wspinaczka. W górę, w dół,w górę w dół i tak bez końca.
A dla mieszkańców małopolski to stamtąd do gór jeszcze daleko. Żadnych szczytów, żadnych skał - ino troche pagórków..
Z rzeczy ciekawych. Okazało się że pobliskie miasteczko to chyba wielcy fani Milki philadelphi. Mieli jej dużo i stosunkowo tanio. Postanowiłam więc pokierować się zdrowym rozsądkiem i nie doszukiwać się teorii spiskowych w polityce składnikowej Kraft'a. Całkiem niezłe to smarowidło :)
przepyszne śniadanka ,szczególnie ,że typowo górskie ;) hehe ,smacznie !
OdpowiedzUsuńprzepyszne śniadania!
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie miejsca :)
jeju, jakie świetne miejsce!
OdpowiedzUsuńmi też by się przydała taka odskocznia..
śniadania świetne, jest coś magicznego i mega odprężającego we własnoręcznym zbieraniu owoców do śniadania.. :D
Ja chyba najbardziej lubię się obudzić, wyjść na boso w piżamie i poszukać tego na co mam ochotę w owsiance ;) Tylko teraz było trochę na to za zimno
Usuńpiękne widoczki z okna, fajne miejsce! zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńZazdroszcze Ci tych prawie gor, i sniadan, i widoczkow :)
OdpowiedzUsuńfantastyczne miejsce. bardzo miło. :)
OdpowiedzUsuńwspaniałe śniadania i przede wszystkim wspaniałe miejsce :-)
OdpowiedzUsuńależ Ci zazdroszczę tych Gór.. Nigdy w życiu nie byłam latem w górach....... :(
OdpowiedzUsuńJa częściej bywam w górach niż nad morzem latem. Jakoś morze z kolei wole jesienią kiedy nie smaży się nad nim pół półnagiej polski (o zdecydowanie bardzo różnych walorach wyglądowych)
UsuńWyglądasz przesłodko-niczym leśna wróżka choć również kojarzy się z Madeline w żółtym płaszczyku :)!
OdpowiedzUsuńtak - jak przeciętna 23 latka ;)
Usuń